Polecane tłumaczenia i opowiadania:

piątek, 18 grudnia 2015

Hej!! Po 2 latach nieobecnosci (wow!) witam was ponownie. Nawet nie wiecie jak bardzo sie wstydze, ze zaczelam ta historie, a pozniej was zostawilam ot tak, z niczym. Przypomnialam sobie dzis o tym fanfiction i chcialam zapytac czy macie ochote zdbym zaczela je kontynuowac? Jestem o 2 lata starsza, madrzejsza, i moje umiejetnosci odrobine sie poprawily. Co wy n to? Jest tu ktos jeszcze? :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

INFORMACJA

Cześć. Ostatnio mam troche problemów. Chęci na pisanie tego opowiadania odeszły, wam na czytanie najwyraźniej też (pod ostatnim rozdziałem nie było nawet 10 komentarzy) także zawieszam. Przepraszam, że was zawiodłam, ale nie mam ochoty pisać tego fanfiction, jest bez sensu. Nie wiem czy doprowadze je do końca. Do następnego (może). BYE

twitter | ask

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 18

NIEKTÓRZY Z WAS ZMIENILI USERNAME NA TT. JEŚLI CHCECIE BYĆ DALEJ INFORMOWANI TO NAPISZCIE.

No one's POV:

Patrząc na coraz bardziej zaciśniającą się relację pomiędzy Justin'em a Jessicą mogłeś jedynie im zazdrościć. Oboje byli silni i mieli dominujące charaktery. Żadne z nich nie było niewinne. Jednak we wzajemnym towarzystwie wszystko się zmieniało. Idealnie się dopełniali. Pomimo tego, że znali się nie długo było widać, że są dla siebie stworzeni. Ich wzroki, gesty, kiedy nawzajem na siebie patrzyli, to, jak Justin chciał ją bronić przed złem dzisiejszego świata. Dobrze wiedział, że mógłby za nią oddać życie. Wiedział, że gotów byłby przejść każdą torturę, w zamian za to, aby ona była bezpieczna. Tak samo z Jessicą. Wiedziała, że go kocha. Wiedziała, że mogłaby za niego przyjąć kulę. Jednak nie była pewna, czy to miłość na zawsze. To wszystko było dziwne. Domyślała się, że ma jakąś tajemnicę, i że jest niebezpieczny i zły. Jednak czy ona była dobra? Nie. Czuła, że to coś złego. Przecież nikt nie ostrzegałby kogos, przed nim jeśli ukradł lizaka ze sklepu, prawda? Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiał wyjawić jej tą tajemnicę. Jednak nie wiedziała, że przez to jej życie z "poukładanego" może zamienić się w kompletną ruinę. On i ona dobrze o tym wiedzieli, wiedzieli, że nie powinni być ze sobą. Wiedzieli na co się przygotowują. Wiedziała, że jeden z najważniejszych członków w jej rodzinie zniszczył życie Justinowi. Mogła jedynie domyślać się, że chłopak będzie chciał zemsty. Ale czy ona tego chciała? Nie mogła. Pomimo tego co się stało, to nadal był jej ojciec. Zadajcie sobie pytanie. Chcielibyście, aby umarł wasz ojciec? Pomimo tego jak bardzo was zranił. Nie? No własnie. Ona także tego nie chciała. Tak samo jak nie chciała wracać do codziennej rutyny. Justin kochał Jessice. Jessica kochała Justina. Jednak czy nadal będzie darzyć go tą gorącą miłością, gdy dowie się o jego przeszłości?

Justin's POV:

Nasze pocałunki przerwał cholernie denerwujący dźwięk. Zgaduje, że to telefon Jess.

-Cholera.-mruknęła, odsuwając się ode mnie.
-Co jest?-zapytałem.
-Dzwoni mój ojciec.-powiedziała patrząc w moje oczy.
-Nie odbieraj.-wyrwałem telefon z jej ręki.
-Nie, chcę odebrać. Ochłonęłam, i chcę wysłuchać co ma mi do powiedzenia.-warknęła wyciągając telefon z mojej zaciśniętej dłoni.

Odebrała i udała się na górę. No tak, na pewno nie chciała, żebym podsłuchiwał, mogłaby powiedzieć coś co może mnie zranić, prawda? Mogła powiedzieć, że chce wrócić do domu. Ta dziewczyna jest dla mnie jak najsilniejszy narkotyk. Niewidzialna siła trzyma mnie przy niej, nie dopuszczając do tego bym ją opuścił. Gdy ona by to zrobiła musiałbym to zaakceptować, prawda? To jej życie, może nie chce być ze mną. Ta myśl mnie dobija. Myśl, że mogłaby mnie opuścić. Nie wiem, co byłoby gorsze. Świadomość, że jej nie ma, czy kurewsko silny ból w moim sercu? Tak na prawdę to sam nie wiem czy jesteśmy razem. Może ona traktuje mnie jako przyjaciela? W tym momencie ja, Justin Bieber jestem zmieszany, zdenerwowany i nie pewny. Tak, ten pewny Justin Bieber. Do tego doprowadziła mnie jedna, mała, drobna dziewczyna. Jeśli jesteśmy razem powinienem być z nią szczery, ona ze mną również. Powinna coś o mnie wiedzieć. Powinienem opowiedzieć jej o tym co kiedyś się stało. Jednak nie wiem, czy nadal będzie chciała mnie znać. Stoję przed trudnym wyborem. Powiedzieć jej prawdę, i ryzykować to, że mnie opuści, czy trzymać to nadal w najgłębszym zakamarku mojego mózgu i o tym zapomnieć, tym samym będąc pewnym, że ze mną zostanie? Mam jednak jednego pf, jednego..jest ich kilku, jednak ten jest najgroźniejszy, ponieważ wie o mnie wszystko wroga, który ma taką wiedzę, przez którą może zamienić moje życie w piekło. Nie to, że nim nie jest, bo jest, jednak będzie jeszcze gorsze, kiedy odbierze mi jedyną osobę, która sprowadza mnie z powrotem na dobrą ścieżkę życia, Jessicę. Jest nim mój brat, który ma na imię Jack.

________________________________

Mamy 18 rozdział. Chciałam was przeprosić, że go nie było. (Jeśli nie czytaliście notki, opiszę to po krótce znów). Więc niespodziewanie wyjechałam za granicę i nie miałam tam komputera. Widzicie, że mamy prawie 10k wejść? Powiem tyle: WOW :))) cieszę się :).

Spodziewaliście się, że Jack to brat Justina?
Jak myślicie, co się stało w przeszłości Justina? To będzie tak straszne, że Jessica na prawdę będzie chciała go opuścić?

Jeśli czytacie to komentujcie, piszcie co wam się nie podoba, a co się podoba, będę starała się poprawić :)

ask 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Informacja

Witajcie kochani. Strasznie was przepraszam, ze nie ma rozdzialu, ale wyjechalam niespodziewanie do taty z granicę. Nie mam tu komputera, a na telefonie niesamowicie ciezko sie pisze, nawet ta krotka notke. Wracam w sobote do Polski, dlatego z calych sil postaram sie, aby rozdzial byl gotowy na poniedzialek. Jest mi strasznie glupio, ze was zawiodlam, ale to nie zalezy ode mnie :( PRZEPRASZAM JESZCZE RAZ. Kocham was xx

ask.fm/iconqueredhell

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 17

*Proszę, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. Jest ważna.*

Chwyciłam kluczyki do samochodu. Podbiegłam do mojej szafy wyciągając z niej moją największą torebkę, a następnie wpakowałam do niej kilka ubrań. Mam nadzieję, że Justin nie będzie mi miał tego za złe, że chcę się u niego zatrzymać. Wsadziłam telefon do kieszeni, po czym wyciągnęłam z niej kartkę z adresem. Zbiegłam po schodach, i ujrzałam zdezorientowaną mamę.

-Jess, co ty wyprawiasz?-zapytała, a jej oczy się rozszerzyły.
-Nie Twoja sprawa. Jestem pełnoletnia, i będę robić co chcę. Do widzenia.-krzyknęłam zamykając za sobą drzwi.

Zimne powietrze uderzyło we mnie z niesamowitą siłą. Zarzuciłam torebkę na ramię i podeszłam do garażu. Natychmiast wsiadłam do samochodu włączając przycisk, który odpowiadał za ogrzewanie. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i usłyszałam dźwięk pracującego silnika. Moje maleństwo nigdy mnie nie zawiedzie. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wyjechałam z garażu, po czym udałam się w drogę. Włączyłam radio, dzięki czemu oczyściłam swój umysł. Jechałam około 10 minut, poczułam jak zasycha mi w gardle. Zatrzymałam się koło pobliskiego sklepu. Zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam zamykając samochód. Weszłam i poczułam jak moje serce stanęło, po czym zaczęło bić ze zdwojoną siłą, obawiałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi.

-Witaj Jessico.-na twarzy blondyna zagościł przerażający uśmiech.

Nie dam mój tej satysfakcji, i nie pokażę, że się boję, na pewno nie.

-Cześć Jack.-mruknęłam.
-Czemu się nie odzywałaś?-zapytał owijając swoje wielkie dłonie wokół mojej talii.
-Nie Twoja sprawa, a teraz daj mi spokój.-powiedziałam prawie, że krzycząc.
-Dlaczego jesteś taka nerwowa?-zapytał poruszając brwiami.
-Posłuchaj, nie mam czasu na denne pogawędki.-odpowiedziałam sięgając po wodę, po czym podeszłam do kasy i zapłaciłam.

Wybiegłam ze sklepu jak najszybciej mogłam, wsiadłam do samochodu oglądając się za siebie. Widziałam Jack'a stojącego przy swoim samochodzie. Mogłam wyczytać z ruchu jego warg jak mówił "To jeszcze nie koniec". Boże, czy ten człowiek jest normalny? O co mu chodzi? Nie rozumiem tego... Odpaliłam samochód odjeżdżając z nieprzyjemnego miejsca. Jechałam szybko, ale kto w mojej sytuacji przejmowałby się przepisami. Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy jedynym człowieku, przy którym czuję się bezpiecznie.
Dojechałam na miejsce, przynajmniej tak mi się wydaje. Zauważyłam ładny dom, był duży, ale wyglądał przytulnie. Wysiadłam z samochodu, łapiąc za torbę, po czym go zamknęłam. Podeszłam do drzwi, i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, przed drzwiami zobaczyłam moją definicje seksu i piękna. Stał tam zdyszany, był bez koszulki w lekko opuszczonych spodniach. Ups, chyba zaraz będę musiała się schylić i zdjąć moją szczękę z chodnika.

-Jess? Uff, jak się cieszę.-powiedział przyciągając mnie do siebie.
-Tak, uprzedzałam.-powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech.
-Wejdź do środka, i powiedz, dlaczego do cholery nie było Cię tak długo.-odwzajemnił uśmiech, jednak widziałam, że coś było nie tak.
-Nie było mnie długo?-zapytałam wyciągając mój telefon z kieszeni. Faktycznie, jazda tutaj zajęła mi około godzinę. Czyli nieprzyjemna rozmowa w sklepie musiała trwać dłużej niż myślałam.
-Powiedz mi...Czy przypadkiem nie spotkałaś po drodze kogoś nieprzyjemnego?-zapytał, widziałam jak ostrożnie dobierał słowa, byłam pewna, że chciał powiedzieć "czy po drodze nie spotkałaś jednego z najbardziej paskudnych i ohydnych chuji jakich znam?". Zaśmiałam się w środku.
-Tak...Spotkałam Jack'a.-pochyliłam głowę bawiąc się swoimi palcami.
-Kurwa, czyli jednak nie kłamał.-potarł rękami swoje skronie.
-Justin, o czym ty mówisz?-zapytałam zdezorientowana.
-Zadzwonił do mnie, i powiedział, abym pilnował ludzi, na których mi zależy.-poczułam jego dłoń na mojej.
-To trochę dziwne, ale kiedy odjeżdżałam powiedzial coś w stylu "to jeszcze nie koniec".-powiedziałam drżącym głosem.
-Ja pierdole, zabije go.-Justin wstał, momentalnie przewracając stół. Natychmiast wstałam, aby powstrzymać go od zniszczenia swojego domu.
-Spokojnie, nic się nie stało.-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Po prostu *pocałunek* martwię *pocałunek* się *pocałunek* o *pocałunek* ciebie.-wymamrotał gładząc dłonią moje plecy.
-Nie martw się.-wydukałam łącząc nasze usta razem.

To było dziwne, nasza relacja była pełna skrajnych emocji. Z jednej strony darzyliśmy się ogromną miłością, jednak z drugiej, czasem gdy byliśmy na siebie źli, byliśmy pełni nienawiści. Nasza miłość była pełna wszystkiego: szczęścia, namiętności, nienawiści, złości...NIEBIEZPIECZEŃSTWA.
Tak, przede wszystkim niebiezpieczeństwa. To co jest między nami nigdy nie powinno się wydarzyć, bo teraz oboje jesteśmy w ogromnym niebiezpieczeństwie.


-------------------

Nudny ten rozdział, i nie za bardzo mi się podoba....No, ale cóż. Jest jaki jest, może wena w końcu do mnie wróci. Kocham was bardzo, i chciałabym, aby każdy kto to czyta skomentował. Ten jeden raz, chciałabym po prostu zobaczyć ile mam wiernych czytelników, i z czystej ciekawości zobaczyć, także bardzo proszę, zróbcie to dla mnie :) I zapraszam was na tłumaczenie, które prowadzę wraz z moimi 3 ukochanymi dziewczynkami ---> A Part Of His Plans . Piękny szablon wykonany jest przez boską @awwbiebsy_ , wykonała ona również szablon na to fanfiction :) Więc zostawiam was, i ENJOY ♥

poniedziałek, 22 lipca 2013

INFORMACJA

Witajcie. To nie kolejny rozdział, ale równie coś dobrego, a może lepszego. Więc, razem z moją przyjaciółką Patrycją postanowiłyśmy się wziąć za tłumaczenie wspaniałego fanfiction.


Mam nadzieję, że się wam spodoba. Jak narazie pojawił się prolog, a pierwszy rozdział wkrótce. Komentujcie no i wiecie, ENJOY! :)

Kocham was.

PS: Mam nadzieję, że uda mi się prowadzić dwa blogi na raz :) a rozdział kolejny (na tym blogu, nie na tłumaczeniu) pojawi się jutro (oby) trzymajcie kciuki, żeby udało mi się go napisać! :D

a pytania dotyczące tłumaczenia, i tego bloga, oraz wszystkie jakie macie zadawajcie tu : ask


środa, 17 lipca 2013

Rozdział 16

.
Nadeszła pora, by zmierzyć się z rzeczywistością.  To nie tak miało być.  Może źle się zachowuję, nie chcąc wracać do mojej rodziny. Powinnam doceniać  to, że ich mam, tak wiem,  niektórzy wcale ich nie mają.  Ale po tym co mi zrobili…..Nie potrafię im wybaczyć, po prostu nie potrafię. Od samego początku budowali naszą rodzinę na kłamstwie, od początku. Nienawidzę ich za to.

-Naprawdę?-spojrzałam w jego stronę nie wiedząc o co chodzi.
-Co naprawdę?-zapytałam.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz…-odpowiedział i spuścił głowę tak, jakby myślał, że to co powiedziałam jest kłamstwem. Nie jestem taka jak moi rodzice,  ja nie kłamię. No chyba, że trzeba.
-Uh, tak to prawda. Przepraszam, że mówię Ci to dopiero teraz.-moje policzki przybrały czerwony odcień.
Uniósł głowę wpatrując się we mnie tymi pięknymi miodowymi oczami.  W tym momencie mój żołądek eksplodował i wyleciało z niego stado motyli.
-Tak się cieszę.-posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.

Odwróciłam głowę w stronę przedniej szyby i zamarłam. W drzwiach stała moja mama. Wyglądała jak śmierć. Jej oczy były podkrążone, policzki zapadnięte, a włosy w całkowitym nieładzie. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. A zgaduję, że to ja ją do tego doprowadziłam. Mimowolnie przyłożyłam dłoń do ust, by nie zacząć krzyczeć
.
-O Boże.-wymamrotałam.
-Co się dzieje?-zapytał zaalarmowany moim dziwnym zachowaniem.
-To..To moja mama.-moje oczy były tak szeroko otwarte, że ktoś mógłby pomyśleć, że zaraz wylecą.
-Kurwa mać. Wysiadaj Jessica.-powiedział zdenerwowany po czym wyciągnął rękę, by otworzyć moje drzwi. Nie zawahałam się ani chwili, i wysiadłam.

-------------------------

-Jessica! Jak mogłaś nam to zrobić! Jak mogłaś uciec?! Jak mogłaś, jak?!-wykrzyczała, a po jej policzkach spływał wodospad.
-Przepraszam mamo,  ale to nie tak jak myślisz, no bo..-wydukałam. Boże co miałam jej powiedzieć? Że chłopak z którym przed chwilą siedziałam w samochodzie mnie porwał? Że to wszystko przez człowieka, któremu kilkanaście minut temu wyznałam miłość? Cholera, dlaczego to tak trudne?
-No bo co?!-jej głowa spoczywała na dłoniach, które były oparte na stole. Wyglądała tak, jakby ktoś wyrwał z niej duszę. Mam wrażenie, że to nie jest ta sama kobieta.
-Przepraszam.-czułam jak ciepła ciecz wypływa z moich oczu.
-Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? Umierałam, rozumiesz?! Myślałam, że zostałaś porwana, torturowana. Nie miałam nawet pewności czy żyjesz! Nie wiedziałam, czy wszystko z Tobą w porządku, rozumiesz?!  Cały czas miałam myśl, że możesz  być zakopana w lesie, że już nigdy więcej Cię nie zobaczę!-krzyknęła prosto w moją twarz.

Teraz wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. To nie miało tak wyglądać. Nie chciałam ich ranić, chciałam po prostu odejść. Źle się za to zabrałam. Od razu mogłam porozmawiać z Justinem o tym, że powinnam ich powiadomić o zaistniałej sytuacji.

-Wiem, że źle zrobiłam. To już więcej się nie powtórzy.-wyszeptałam kładąc dłoń na jej. Od razu ją wyrwała. To mnie zabolało. Wiem, że mówiłam, że jej nienawidzę, wiem.  Ale tym drobnym gestem czułam jakby ktoś zdeptał moje serce.
-To na pewno się nie powtórzy, ponieważ do końca swojego życia nie wyjdziesz z domu!-powiedziała ocierając łzy.
-Mamo, proszę Cię, zrozum mnie.-błagałam.
-Jak mam Cię zrozumieć, kiedy nic mi nie powiedziałaś? Nie mam bladego pojęcia, dlaczego to zrobiłaś. Jak mogłaś?-rzuciła sucho.
-Jak mogłam? Serio? A jak mogłaś ukrywać przede mną, że tata zabił 4 ludzi, huh?! Jak mogłaś?!-wykrzyczałam prosto w jej zniszczoną od łez twarz.
-Co? Jak? Skąd..skąd ty to wiesz?-zapytała, a jej oczy się rozszerzyły.
-Może stąd,  że istnieją na tym świecie prawdziwi ludzie, którzy nie kłamią!-powiedziałam, mój głos był zachrypnięty od płaczu.
-To..To nie tak jak myślisz, przysięgam. Ja-powiedziała, ale natychmiast jej przerwałam.
-Tak, ty i ojciec to zwykli kłamcy!-rzuciłam, po czym wbiegłam po schodach do mojego pokoju.

Nadal panował tam taki bałagan, jaki zostawiłam przed moim porwaniem. Ciuchy były porozrzucane, a łóżko niepościelone. Natychmiast się na nie rzuciłam, przykrywając się kołdrą. Nienawidzę swojego życia. Ta kobieta aka moja mama sprawiła, że miałam wyrzuty sumienia, a sama nie jest lepsza. Zraniła mnie, jak jeszcze nigdy nikt. No prawie.  Czuję się tak okropnie, nie da się tego opisać.  Wyjęłam swojego iPhona z kieszeni i wybrałam dobrze znany numer. Odebrał po jednym sygnale.

-Jess?-wyczułam zmartwienie w jego ochrypłym głosie.
-Tak. Słuchaj Justin, mogę do Ciebie przyjechać?-zapytałam niepewnie.
-Jasne, wiesz, że dla Ciebie drzwi zawsze są otwarte. 
-  To świetnie w takim razie, będę za 20 minut.-rzuciłam szybko, wychodząc z łóżka.


Nie zostanę tu ani minuty dłużej, to nie moje miejsce.

-----

Tak, wiem, ze rozdział krótki, nie zbyt ciekawy, i pewnie nie będziecie zadowoleni, no ale cóż, strasznie ciężko mi się go pisało. Przepraszam za wszystkie błędy. OPOWIADANIE PRZEKROCZYŁO 6K WEJŚĆ, JAK JUŻ PEWNIE SAMI ZAUWAŻYLIŚCIE. Dziękuję bardzo za liczbę komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, że już zawsze będziecie tak ładnie komentować :) Kocham was xoxo

Tu zadawać pytanka ---> ask.fm/iconqueredhell