*Proszę, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. Jest ważna.*
Chwyciłam kluczyki do samochodu. Podbiegłam do mojej szafy wyciągając z niej moją największą torebkę, a następnie wpakowałam do niej kilka ubrań. Mam nadzieję, że Justin nie będzie mi miał tego za złe, że chcę się u niego zatrzymać. Wsadziłam telefon do kieszeni, po czym wyciągnęłam z niej kartkę z adresem. Zbiegłam po schodach, i ujrzałam zdezorientowaną mamę.
-Jess, co ty wyprawiasz?-zapytała, a jej oczy się rozszerzyły.
-Nie Twoja sprawa. Jestem pełnoletnia, i będę robić co chcę. Do widzenia.-krzyknęłam zamykając za sobą drzwi.
Zimne powietrze uderzyło we mnie z niesamowitą siłą. Zarzuciłam torebkę na ramię i podeszłam do garażu. Natychmiast wsiadłam do samochodu włączając przycisk, który odpowiadał za ogrzewanie. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i usłyszałam dźwięk pracującego silnika. Moje maleństwo nigdy mnie nie zawiedzie. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wyjechałam z garażu, po czym udałam się w drogę. Włączyłam radio, dzięki czemu oczyściłam swój umysł. Jechałam około 10 minut, poczułam jak zasycha mi w gardle. Zatrzymałam się koło pobliskiego sklepu. Zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam zamykając samochód. Weszłam i poczułam jak moje serce stanęło, po czym zaczęło bić ze zdwojoną siłą, obawiałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi.
-Witaj Jessico.-na twarzy blondyna zagościł przerażający uśmiech.
Nie dam mój tej satysfakcji, i nie pokażę, że się boję, na pewno nie.
-Cześć Jack.-mruknęłam.
-Czemu się nie odzywałaś?-zapytał owijając swoje wielkie dłonie wokół mojej talii.
-Nie Twoja sprawa, a teraz daj mi spokój.-powiedziałam prawie, że krzycząc.
-Dlaczego jesteś taka nerwowa?-zapytał poruszając brwiami.
-Posłuchaj, nie mam czasu na denne pogawędki.-odpowiedziałam sięgając po wodę, po czym podeszłam do kasy i zapłaciłam.
Wybiegłam ze sklepu jak najszybciej mogłam, wsiadłam do samochodu oglądając się za siebie. Widziałam Jack'a stojącego przy swoim samochodzie. Mogłam wyczytać z ruchu jego warg jak mówił "To jeszcze nie koniec". Boże, czy ten człowiek jest normalny? O co mu chodzi? Nie rozumiem tego... Odpaliłam samochód odjeżdżając z nieprzyjemnego miejsca. Jechałam szybko, ale kto w mojej sytuacji przejmowałby się przepisami. Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy jedynym człowieku, przy którym czuję się bezpiecznie.
Dojechałam na miejsce, przynajmniej tak mi się wydaje. Zauważyłam ładny dom, był duży, ale wyglądał przytulnie. Wysiadłam z samochodu, łapiąc za torbę, po czym go zamknęłam. Podeszłam do drzwi, i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, przed drzwiami zobaczyłam moją definicje seksu i piękna. Stał tam zdyszany, był bez koszulki w lekko opuszczonych spodniach. Ups, chyba zaraz będę musiała się schylić i zdjąć moją szczękę z chodnika.
-Jess? Uff, jak się cieszę.-powiedział przyciągając mnie do siebie.
-Tak, uprzedzałam.-powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech.
-Wejdź do środka, i powiedz, dlaczego do cholery nie było Cię tak długo.-odwzajemnił uśmiech, jednak widziałam, że coś było nie tak.
-Nie było mnie długo?-zapytałam wyciągając mój telefon z kieszeni. Faktycznie, jazda tutaj zajęła mi około godzinę. Czyli nieprzyjemna rozmowa w sklepie musiała trwać dłużej niż myślałam.
-Powiedz mi...Czy przypadkiem nie spotkałaś po drodze kogoś nieprzyjemnego?-zapytał, widziałam jak ostrożnie dobierał słowa, byłam pewna, że chciał powiedzieć "czy po drodze nie spotkałaś jednego z najbardziej paskudnych i ohydnych chuji jakich znam?". Zaśmiałam się w środku.
-Tak...Spotkałam Jack'a.-pochyliłam głowę bawiąc się swoimi palcami.
-Kurwa, czyli jednak nie kłamał.-potarł rękami swoje skronie.
-Justin, o czym ty mówisz?-zapytałam zdezorientowana.
-Zadzwonił do mnie, i powiedział, abym pilnował ludzi, na których mi zależy.-poczułam jego dłoń na mojej.
-To trochę dziwne, ale kiedy odjeżdżałam powiedzial coś w stylu "to jeszcze nie koniec".-powiedziałam drżącym głosem.
-Ja pierdole, zabije go.-Justin wstał, momentalnie przewracając stół. Natychmiast wstałam, aby powstrzymać go od zniszczenia swojego domu.
-Spokojnie, nic się nie stało.-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Po prostu *pocałunek* martwię *pocałunek* się *pocałunek* o *pocałunek* ciebie.-wymamrotał gładząc dłonią moje plecy.
-Nie martw się.-wydukałam łącząc nasze usta razem.
To było dziwne, nasza relacja była pełna skrajnych emocji. Z jednej strony darzyliśmy się ogromną miłością, jednak z drugiej, czasem gdy byliśmy na siebie źli, byliśmy pełni nienawiści. Nasza miłość była pełna wszystkiego: szczęścia, namiętności, nienawiści, złości...NIEBIEZPIECZEŃSTWA.
Tak, przede wszystkim niebiezpieczeństwa. To co jest między nami nigdy nie powinno się wydarzyć, bo teraz oboje jesteśmy w ogromnym niebiezpieczeństwie.
-------------------
Nudny ten rozdział, i nie za bardzo mi się podoba....No, ale cóż. Jest jaki jest, może wena w końcu do mnie wróci. Kocham was bardzo, i chciałabym, aby każdy kto to czyta skomentował. Ten jeden raz, chciałabym po prostu zobaczyć ile mam wiernych czytelników, i z czystej ciekawości zobaczyć, także bardzo proszę, zróbcie to dla mnie :) I zapraszam was na tłumaczenie, które prowadzę wraz z moimi 3 ukochanymi dziewczynkami ---> A Part Of His Plans . Piękny szablon wykonany jest przez boską @awwbiebsy_ , wykonała ona również szablon na to fanfiction :) Więc zostawiam was, i ENJOY ♥
Polecane tłumaczenia i opowiadania:
wtorek, 23 lipca 2013
poniedziałek, 22 lipca 2013
INFORMACJA
Witajcie. To nie kolejny rozdział, ale równie coś dobrego, a może lepszego. Więc, razem z moją przyjaciółką Patrycją postanowiłyśmy się wziąć za tłumaczenie wspaniałego fanfiction.
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Jak narazie pojawił się prolog, a pierwszy rozdział wkrótce. Komentujcie no i wiecie, ENJOY! :)
Kocham was.
PS: Mam nadzieję, że uda mi się prowadzić dwa blogi na raz :) a rozdział kolejny (na tym blogu, nie na tłumaczeniu) pojawi się jutro (oby) trzymajcie kciuki, żeby udało mi się go napisać! :D
a pytania dotyczące tłumaczenia, i tego bloga, oraz wszystkie jakie macie zadawajcie tu : ask
środa, 17 lipca 2013
Rozdział 16
.
Nadeszła pora, by zmierzyć się z rzeczywistością. To nie tak miało być. Może źle się zachowuję, nie chcąc wracać do
mojej rodziny. Powinnam doceniać to, że
ich mam, tak wiem, niektórzy wcale ich
nie mają. Ale po tym co mi zrobili…..Nie
potrafię im wybaczyć, po prostu nie potrafię. Od samego początku budowali naszą
rodzinę na kłamstwie, od początku. Nienawidzę ich za to.
-Naprawdę?-spojrzałam w jego stronę nie wiedząc o co chodzi.
-Co naprawdę?-zapytałam.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz…-odpowiedział i spuścił głowę
tak, jakby myślał, że to co powiedziałam jest kłamstwem. Nie jestem taka jak
moi rodzice, ja nie kłamię. No chyba, że trzeba.
-Uh, tak to prawda. Przepraszam, że mówię Ci to dopiero
teraz.-moje policzki przybrały czerwony odcień.
Uniósł głowę wpatrując się we mnie tymi pięknymi miodowymi
oczami. W tym momencie mój żołądek
eksplodował i wyleciało z niego stado motyli.
-Tak się cieszę.-posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki
kiedykolwiek widziałam.
Odwróciłam głowę w stronę przedniej szyby i zamarłam. W
drzwiach stała moja mama. Wyglądała jak
śmierć. Jej oczy były podkrążone, policzki zapadnięte, a włosy w całkowitym
nieładzie. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. A zgaduję, że to ja ją do
tego doprowadziłam. Mimowolnie przyłożyłam dłoń do ust, by nie zacząć krzyczeć
.
-O Boże.-wymamrotałam.
-Co się dzieje?-zapytał zaalarmowany moim dziwnym
zachowaniem.
-To..To moja mama.-moje oczy były tak szeroko otwarte, że
ktoś mógłby pomyśleć, że zaraz wylecą.
-Kurwa mać. Wysiadaj
Jessica.-powiedział zdenerwowany po czym wyciągnął rękę, by otworzyć moje
drzwi. Nie zawahałam się ani chwili, i wysiadłam.
-------------------------
-Jessica! Jak mogłaś nam to zrobić! Jak mogłaś uciec?! Jak
mogłaś, jak?!-wykrzyczała, a po jej policzkach spływał wodospad.
-Przepraszam mamo,
ale to nie tak jak myślisz, no bo..-wydukałam. Boże co miałam jej powiedzieć?
Że chłopak z którym przed chwilą siedziałam w samochodzie mnie porwał? Że to
wszystko przez człowieka, któremu kilkanaście minut temu wyznałam miłość? Cholera,
dlaczego to tak trudne?
-No bo co?!-jej głowa spoczywała na dłoniach, które były
oparte na stole. Wyglądała tak, jakby ktoś wyrwał z niej duszę. Mam wrażenie,
że to nie jest ta sama kobieta.
-Przepraszam.-czułam jak ciepła ciecz wypływa z moich oczu.
-Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? Umierałam,
rozumiesz?! Myślałam, że zostałaś porwana, torturowana. Nie miałam nawet
pewności czy żyjesz! Nie wiedziałam, czy wszystko z Tobą w porządku,
rozumiesz?! Cały czas miałam myśl, że
możesz być zakopana w lesie, że już
nigdy więcej Cię nie zobaczę!-krzyknęła prosto w moją twarz.
Teraz wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. To nie miało
tak wyglądać. Nie chciałam ich ranić, chciałam po prostu odejść. Źle się za to
zabrałam. Od razu mogłam porozmawiać z Justinem o tym, że powinnam ich
powiadomić o zaistniałej sytuacji.
-Wiem, że źle zrobiłam. To już więcej się nie
powtórzy.-wyszeptałam kładąc dłoń na jej. Od razu ją wyrwała. To mnie zabolało.
Wiem, że mówiłam, że jej nienawidzę, wiem.
Ale tym drobnym gestem czułam jakby ktoś zdeptał moje serce.
-To na pewno się nie powtórzy, ponieważ do końca swojego
życia nie wyjdziesz z domu!-powiedziała ocierając łzy.
-Mamo, proszę Cię, zrozum mnie.-błagałam.
-Jak mam Cię zrozumieć, kiedy nic mi nie powiedziałaś? Nie
mam bladego pojęcia, dlaczego to zrobiłaś. Jak mogłaś?-rzuciła sucho.
-Jak mogłam? Serio? A jak mogłaś ukrywać przede mną, że tata
zabił 4 ludzi, huh?! Jak mogłaś?!-wykrzyczałam prosto w jej zniszczoną od łez
twarz.
-Co? Jak? Skąd..skąd ty to wiesz?-zapytała, a jej oczy się
rozszerzyły.
-Może stąd, że
istnieją na tym świecie prawdziwi ludzie, którzy nie kłamią!-powiedziałam, mój
głos był zachrypnięty od płaczu.
-To..To nie tak jak myślisz, przysięgam. Ja-powiedziała, ale
natychmiast jej przerwałam.
-Tak, ty i ojciec to zwykli kłamcy!-rzuciłam, po czym
wbiegłam po schodach do mojego pokoju.
Nadal panował tam taki bałagan, jaki zostawiłam przed moim
porwaniem. Ciuchy były porozrzucane, a łóżko niepościelone. Natychmiast się na
nie rzuciłam, przykrywając się kołdrą. Nienawidzę swojego życia. Ta kobieta aka moja mama sprawiła, że miałam
wyrzuty sumienia, a sama nie jest lepsza. Zraniła mnie, jak jeszcze nigdy nikt.
No prawie. Czuję się tak okropnie, nie da się tego
opisać. Wyjęłam swojego iPhona z
kieszeni i wybrałam dobrze znany numer. Odebrał po jednym sygnale.
-Jess?-wyczułam zmartwienie w jego ochrypłym głosie.
-Tak. Słuchaj Justin, mogę do Ciebie przyjechać?-zapytałam
niepewnie.
-Jasne, wiesz, że dla Ciebie drzwi zawsze są otwarte.
- To świetnie w takim razie, będę za 20
minut.-rzuciłam szybko, wychodząc z łóżka.
Nie zostanę tu ani minuty dłużej, to nie moje miejsce.
-----
Tak, wiem, ze rozdział krótki, nie zbyt ciekawy, i pewnie nie będziecie zadowoleni, no ale cóż, strasznie ciężko mi się go pisało. Przepraszam za wszystkie błędy. OPOWIADANIE PRZEKROCZYŁO 6K WEJŚĆ, JAK JUŻ PEWNIE SAMI ZAUWAŻYLIŚCIE. Dziękuję bardzo za liczbę komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, że już zawsze będziecie tak ładnie komentować :) Kocham was xoxo
Tu zadawać pytanka ---> ask.fm/iconqueredhell
piątek, 12 lipca 2013
Rozdział 15
*PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, WAŻNE!*
-Jessica, zbieraj się. Ubierz się.-powiedziałem sucho.
-Jessica, zbieraj się. Ubierz się.-powiedziałem sucho.
-Po co?-zapytała zaciekawiona.
Ta kobieta wpędzi mnie do grobu. Ona ma naprawdę tak krótką
pamięć, czy specjalnie robi mi na złość?
-Nie pamiętasz? Mieliśmy przecież jechać do mojego domu,
przy okazji wrócisz do domu.-odpowiedziałem patrząc jej w oczy.
-Ale Justin…Wiesz, że nie chcę wracac do domu.-jej
oceaniczne oczy się zaszkliły.
-Wiem, ale musisz. Jestem pewien, że zgłosili Twoje
zaginięcie. Musisz choćby wrócić po to, aby poinformować ich, że żyjesz. Nie
chcę, żeby zaczęła ścigać mnie policja. Mam wystarczające problemy z
prawem.-potarłem swoje skronie.
-Jak to problemy z prawem?
-Normalnie. Nie
zadawaj pytań, idź się ubrać, mamy niewiele czasu.
Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na
wyświetlacz, to był Marcus.
-Halo?-wydukałem.
-Siema stary. Słuchaj! W Stratford jest niezłe zamieszanie!
Szukają tej Twojej laski! Wszędzie o tym mówią,
w telewizji, w radiu, wszędzie. Na ulicach są porozwieszane ulotki z jej zdjęciem. Jej rodzice są gotowi
zapłacić temu, który poda im jakieś istotne informacje dotyczące ich córki.
Rozumiesz to Biebs? Możemy spokojnie do nich zadzwonić i przy okazji zdobyć
trochę hajsu!-wykrzyczał ucieszony Marcus.
-Pojebało Cię kolego? Mało Ci pieniędzy?-krzyknąłem-Dobra,
mniejsza. Słuchaj, wiedziałem, że prędzej czy później tak się stanie. Jessica właśnie
się ubiera, niedługo stąd wyjeżdżamy.
-Nie spinaj się tak. Okej, czekam na was. Jestem u Ciebie w
domu, ale będzie lepiej, jeśli na razie zawieziesz ją do niej do domu, jej
rodzice się o nią poważnie martwią.
-Serio myślisz, że o tym nie pomyślałem?-zapytałem.
Jessica’s POV:
Ubierając się usłyszałam jakieś krzyki. Co to może być?
Czyżby Justin się z kimś kłócił? Muszę zejść i sprawdzić. Zarzuciłam na siebie jeansy i sweter, po czym
zeszłam na dół.
-Okej, dobra, muszę kończyć, do zobaczenia w
domu.-powiedział zdenerwowany Justin.
-Justin, wszystko w porządku?-zapytałam kładąc rękę na moim
biodrze.
-Tak, wszystko okey. Jesteś gotowa? Musimy się zbierać,
szybko!-chłopak wykrzyknął zabierając kluczyki z blatu.
-Tak jestem, możemy jechać, ale najpierw wytłumacz mi o co
chodzi.-powiedziałam zabierając kurtkę.(Było dziś chłodno, do tego padało)
-Teraz nie mamy czasu, opowiem Ci w samochodzie.-wymamrotał,
po czym złapał moją rękę, i pociągnął mnie do drzwi.
Zimne powietrze uderzyło we mnie z ogromną siłą. Owinęłam
swoje ramiona wokół własnej talii, by trochę się ogrzać. Czułam, jak moje
drobne ciało zaczyna drżeć, a moje zęby uderzają o siebie, powodując
denerwujący dźwięk.
-Zimno Ci?-zapytał Justin rozszerzając swoje oczy.
-A Tobie nie?-dopiero teraz zauważyłam, że obiekt moich
westchnień był w zwykłej bluzce z rękawem do łokci.
-Kochanie, jestem Kanadyjczykiem, jestem gorący.-powiedział
puszczając mi oczko.-wskakuj do samochodu, bo niedługo zamarzniesz.
Nie zastanawiając się długo weszłam do samochodu, po czym od
razu włączyłam ogrzewanie. Po chwili ciepłe powietrze zaczęło napływać do całego auta.
-Boże, teraz jest tak gorąco, że mój mózg zaraz się tu
ugotuje!-Justin zaczął krzyczeć, a po chwili zdjął swoją bluzkę.
Ukazał się jego idealnie wyrzeźbiony abs. Moje głodne oczy,
rozszerzyły się, i mogłam poczuć, że moja szczęka uderza o siedzenie. Nie wiem
ile tam siedziałam wgapiając się w niego, ale po chwili z amoku wyrwał mnie
jego seksowny głos.
-Kochanie, który raz już mnie obczajasz? Wiesz, jeśli
chcesz, możesz dotknąć.-powiedział pewnym głosem, przy okazji poruszając
brwiami.
-Zwariowałeś?! Ja się po prostu zamyśliłam!-wykrzyknęłam
uderzając go w ramie.
-Tak, a ja jestem królowa Elżbieta.-powiedział Justin głośno
chichocząć.
O Boże! Zaraz go zabije. Czy on po prostu nie może się
zamknąć? Dlaczego jest tak pewny siebie?
Kątem oka, zauważyłam, że Justin wyjął jakąś płytę ze
schowka i włożył ją do radia. Po chwili w całym samochodzie leciała piosenka
2Pac’a – Changes. Justin zaczął rapować
razem z 2Pac’iem nie pozostając mu dłużnym. O cholera! Jak on rapował! Czy jest
jakaś rzecz, w której nie jest dobry?
Justin wygląda tak seksownie, mogę teraz umierać.
-Gdzie nauczyłeś się tak rapować?-zapytałam ciekawa.
-Nie uczyłem się. Jeśli dorastasz w czarnej dzielnicy, takie
umiejętności same do Ciebie przychodzą.-odpowiedział tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Pacnęłam się lekko w głowę. Po co zadaje tak głupie pytania?
-Niedługo będziemy, przygotuj się.-powiedział Justin
-Justin, a tak w ogóle, to gdzie ty mieszkasz?-zapytałam.
-W Stratford.-powiedział znudzony.
-A skąd wiesz, gdzie ja mieszkam?-ciekawość wzięła górę.
-Mam te znajomości.-mrugnął cicho chichotając.
Ja mieszkam w St.Marys, to jakieś 20 km od Stratford, więc
nie jest daleko.
-Przygotuj się, jesteśmy już w St.Marys, niedługo będziemy
pod Twoim domem.-wymamrotał chłopak.
Po około 10 minutach jazdy, Justin stał na podjeździe.
-Jesteś gotowa? Nie denerwuj się.-powiedział.
-Teraz mnie zostawisz, prawda? Wrócisz do Stratford, co ze
mną? Co z nami? Justin, nie zostawiaj mnie.-po moich policzkach zaczęły spływać
łzy.
-Nie płacz kochanie, tutaj masz mój adres.-chłopak wyjął
kartkę, i włożył ją do mojej kieszeni.-przyjeżdżaj, kiedy będziesz chciała,
masz też mój numer, jeśli coś będzie się działo, dzwoń.-ostatnie słowo
wypowiedział bardzo wolno.
-Dobrze.-otarłam łzy, i złapałam za klamkę.
-Poczekaj.-krzyknął Justin, na co się odwróciłam.
Złączył nasze usta w najbardziej namiętnym i uroczym
pocałunku, jaki kiedykolwiek przeżyliśmy. Czułam determinacje, miłość, całował
mnie tak, jakby był to nasz osatni pocałunek.
Wplątałam palce w jego włosy, nie chcąc kończyć. Chłopak jęknął w moje
usta, a ja wykorzystując moment, wsunęłam swój język do jego buzi. Nasze
mięśnie współpracowały w zgodzie. Na koniec przygryzłam jego wargę, po czym ją
puściłam, co wydało ciche pyknięcie. Oparliśmy na sobie nasze czoła, i
wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
-Kocham Cię.-powiedział.
-Ja też Cię kocham.-powiedziałam.
Tak, zrozumiałam to dopiero teraz, żałuję. Zrozumiałam to
teraz, dopiero teraz, a zaraz musimy się rozstać, będę za nim tęsknić,
cholernie.
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 14
Natarczywe promienie słońca przebijały się przez zasłony. Padały prosto na moją twarz, tym samym przeszkadzając mi w śnie. Otworzyłam oczy i mimowolnie rozciągnęłam się, przy okazji uderzając Justina w twarz.
-O cholera!-pisnęłam.-Przepraszam, przepraszam, nie chciałam.-powiedziałam całując go lekko w miejsce, które przed chwilą zaatakowała moja ręka.
-Co? Co się dzieję?-zapytał rozbudzony chłopak.
Tak przy okazji. Wyglądał najseksowniej na świecie. Jak to się dzieję, że ja wstając rano wyglądam jak ziemniak, a on, przecierający swoje zaspane oczy wygląda jak grecki bóg? Nigdy tego nie zrozumiem. Miałam wielką ochotę schować się pod łóżko, bo przy nim wyglądałam jak bezdomna.
-Nic, nic, śpij.-powiedziałam muskając jego pełne usta.
-Myślisz, że teraz usnę?-na jego twarz wpełzł wielki, promienny uśmiech.
-Hmm, miałam nadzieję, że pójdę wziąć prysznic wtedy, kiedy ty będziesz słodko spał.-powiedziałam łapiąc jego policzki.
-Hej, nie rób mi tak.-powiedział masując się po obolałych policzkach.
-Jesteś słodki.-uśmiechnęłam się i rozczochrałam jego włosy, po czym wstałam, aby pokroczyć do łazienki.
-Już idziesz? Miałem nadzieję, że trochę się poprzytulamy.-puścił do mnie oczko.
Nic nie odpowiadając posłałam mu buziaka i weszłam do łazienki.
Justin's POV:
Jak ona to robi? Większość dziewczyn, które przyprowadzałem w jednym celu, (wszyscy wiemy w jakim), na drugi dzień, bez makijażu, wyglądały okropnie. A ona? Pomimo swych rozczochranych włosów wyglądała pięknie. Nie potrzebne były jej żadne ulepszenia, żaden makijaż. Wystarczyło po prostu to, że się uśmiechała. I pozatym miała świetną figurę, długie nogi, fajne cycki, ideał. No i przede wszystkim genialny tyłek, za każdym razem miałem ochotę go ścisnąć, ale na moje szczęście, potrafiłem się od tego powstrzymać. Wiedziałem, że gdybym tak zrobił Jessica by mnie zabiła. Oczywiście, kilka razy złapałem ją za tyłek, ale wtedy była zbyt zajęta całowaniem mnie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos puszczanej wody. Miałem teraz wielką ochotę, wejść tam, i wziąć ją w wannie.....ale zapewne po tym gryzłbym ziemię, więc w sumie wolałem się powstrzymać i poczekać aż będzie gotowa. A teraz zrobię jej śniadanie.
Jessica's POV:
Ciepła woda zaczęła spływać po moich ramionach wywołując u mnie przyjemne uczucie. Wzięłam pierwszy lepszy płyn pod prysznic i natarłam nim swoje ciało. Rozluźniłam się, spłukałam płyn, po czym zmoczyłam włosy i nałożyłam na nie szampon. Szybko go spłukałam i wyszłam z wanny. Zauważyłam fioletowy, puchaty szlafrok, więc postanowiłam, że go założę. Przepłukałam zęby płynem do płukania (niestety nie mam tu swojej szczoteczki), rozczesałam włosy i założyłam szlafrok. Wyszłam z łazienki, i zauważyłam, że w sypialni nie ma już Justina.
-Justin!-zawołałam.
-Tutaj kochanie, jestem w kuchni.-usłyszałam ten przyjemny, zachrypnięty głos.
Zeskoczyłam szybko po schodach, czując się tak jakbym po prostu latała, tak byłam szczęśliwa.
-Skarbie, usiądź przy stoliku.-Justin odwrócił się, a jego oczy się rozszerzyły.-Mmm, wyglądasz bardzo seksownie w moim szlafroku.-uśmiechnął się.
Zarumieniłam się lekko.
-Dziękuję.-odwzajemniłam usmiech.
Po chwili chłopak stanął przy mnie z talerzem, stawiając go przy mojej twarzy. Zobaczyłam, że znajdują się na nim cudownie pachnące naleśniki polane syropem klonowym. Z moich ust wydało się długie "ahh".
-Zrobiłeś to dla mnie?-przygryzłam wargę.
-Dla Ciebie wszystko słońce.-pogładził kciukiem mój policzek.
-Jesteś taki kochany.-rzuciłam się na jego szyję.
Złączył swoje usta z moimi w krótkim, ale jakże przyjemnym pocałunku. Poczułam się tak, jakbym za chwilę miała się rozpłynąć.
-Więc, weź się do jedzenia, i musimy porozmawiać.-powiedział siadając na przeciwko mnie.
-O czym?-zapytałam napychając swoje usta pysznym naleśnikiem.
-Musimy się z tąd wynieść. Pojedziemy do mojego domu.-zaczął bawić się palcami.
-To...To nie jest Twój dom?-na mojej twarzy można było wyczytać malujące się ździwienie.
-No co ty, zwariowałaś?-zaśmiał się lekko.-To taki domek awaryjny.-mrugnął.
-Ale Justin..Ja kiedyś muszę wrócić do domu.-powiedziałam zmartwiona.
Justin's POV:
No tak, cholera. Zapomniałem. Jak mogłem o tym zapomnieć? Ona ma rodzinę, a w mojej głowie układa się scenariusz jak spędzić z nią całe życie. Nie mogę odbierać jej rodziców. Pomimo tego, że są pieprzonymi tchórzami i kłamcami, nie mogę tego zrobić.
-Masz rację.-kiwnąłem głową.
-Justin, ja nie chcę tam wracać.-łza spłynęła po jej pulchnym policzku.
-Jessica, proszę nie płacz. To mnie zabija.-słowa wypłynęły z moich ust, zanim zdążyłem pomyśleć co mówię.
-Jak? To Cię... Zabija?-jej oczy rozszerzyły się.
-Tak. Nie zauważyłaś tego? Bardzo mi na Tobie zależy.-poczułem jak delikatny rumieniec wkrada się na moją twarz. Ale to ten moment, najwyższa pora jej wszystko powiedzieć.
-Umm..Mi też na Tobie zależy.-posłała mi lekki uśmiech.
-Jessica, sądzę, że to odpowiedni moment. Zakochałem się w Tobie.-powiedziałem patrząc prosto w jej oceaniczne oczy.
-Jak? Ty się we mnie zakochałeś?-na jej twarzy widziałem malujące się zaskoczenie.
-Tak. Kocham Cię Jessico Brown. Jesteś dla mnie wszystkim, nigdy nie czułem czegoś takiego. Jestem pewien, że chcę spędzić z Tobą swoje życie. Kiedy jesteś przy mnie od razu zamieniam się w mięczaka. Ale to dobrze. Dzięki Tobie znów wiem jak to jest czuć. Wiem jak to jest kochać. Gdy jesteś ze mną rozświetlasz moje życie, wtedy wszystko staje się jasne, kolorowe i....piękne, po prostu piękne.-powiedziałem, oczekując jej reakcji.
Jessica's POV:
POWIEDZIAŁ, ŻE MNIE KOCHA? Nie przesłyszałam się? O boże.. Co mam mu powiedzieć? Wiem, że jest dla mnie kimś ważnym.... Wiem, że dzięki niemu się uśmiecham... Ale czy go kocham? Nie wiem, nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę go zranić..
Justin's POV:
Nie kocha mnie. Widzę to. Powiedziałem to stanowczo za szybko. Może jednak się myliłem? Może to nie był odpowiedni moment. Myślałem, że po tym co stało się wczoraj....Po dzisiejszym śniadaniu....Że kocha mnie, i że odwzajemnia moje uczucia.
-Słuchaj..Jesli nie czujesz tego samego co ja, być może nie wiesz co czujesz...Ja nie nalegam, odpowiesz mi jeśli będziesz gotowa, ok?-zapytałem posyłając jej uśmiech.
Tak, uśmiechnąłem się, ale w środku umieram. Umieram, przez tą niepewność.
-Dziękuję Justin..Nie wiem co odpowiedzieć, bo tak naprawdę, sama nie wiem co czuję. Wiem, że sprawiasz, że moje dni są lepsze, i że dzięki Tobie się uśmiecham. Ale nie wiem, czy Cię kocham. Przepraszam.-schyliła głowę w dół, i było widać, że jest jej przykro.
-Jest okej, zniosę to.-spojrzałem w jej oczy, zataczając kółka na jej dłoni.
Zrobiłem z siebie idiotę. Ale nie żałuję. Cieszę się, że wszystko jej wyjaśniłem, i że ona wie, na czym stoi. Mam tylko nadzieję, że kiedyś usłyszę od kobiety mojego życia "Kocham Cię".
-----------
Mamy 14 rozdział. Słodki prawda? :) Myślicie, że Jessica odwzajemni uczucia Justina? Piszcie co myślicie w komentarzach :) Widzieliście już zwiastun? Podoba wam się? :D Chciałby ktoś z was może być informowanym o nowych rozdziałach? Jesli tak, piszcie w komentarzach swoje nicki z twittera, a ja potem zrobię zakładkę "informowani" i wszystkich was zapiszę :)
Dziękuję! Opowiadanie przkeroczyło 4 tysiące wyświetleń :----) Bardzo was kocham! ♥
PS: tutaj zadawajcie pytania dotyczące rozdziału, no i ogółem wszystkie prywatne do mnie itp.
ask.fm/iconqueredhell
-O cholera!-pisnęłam.-Przepraszam, przepraszam, nie chciałam.-powiedziałam całując go lekko w miejsce, które przed chwilą zaatakowała moja ręka.
-Co? Co się dzieję?-zapytał rozbudzony chłopak.
Tak przy okazji. Wyglądał najseksowniej na świecie. Jak to się dzieję, że ja wstając rano wyglądam jak ziemniak, a on, przecierający swoje zaspane oczy wygląda jak grecki bóg? Nigdy tego nie zrozumiem. Miałam wielką ochotę schować się pod łóżko, bo przy nim wyglądałam jak bezdomna.
-Nic, nic, śpij.-powiedziałam muskając jego pełne usta.
-Myślisz, że teraz usnę?-na jego twarz wpełzł wielki, promienny uśmiech.
-Hmm, miałam nadzieję, że pójdę wziąć prysznic wtedy, kiedy ty będziesz słodko spał.-powiedziałam łapiąc jego policzki.
-Hej, nie rób mi tak.-powiedział masując się po obolałych policzkach.
-Jesteś słodki.-uśmiechnęłam się i rozczochrałam jego włosy, po czym wstałam, aby pokroczyć do łazienki.
-Już idziesz? Miałem nadzieję, że trochę się poprzytulamy.-puścił do mnie oczko.
Nic nie odpowiadając posłałam mu buziaka i weszłam do łazienki.
Justin's POV:
Jak ona to robi? Większość dziewczyn, które przyprowadzałem w jednym celu, (wszyscy wiemy w jakim), na drugi dzień, bez makijażu, wyglądały okropnie. A ona? Pomimo swych rozczochranych włosów wyglądała pięknie. Nie potrzebne były jej żadne ulepszenia, żaden makijaż. Wystarczyło po prostu to, że się uśmiechała. I pozatym miała świetną figurę, długie nogi, fajne cycki, ideał. No i przede wszystkim genialny tyłek, za każdym razem miałem ochotę go ścisnąć, ale na moje szczęście, potrafiłem się od tego powstrzymać. Wiedziałem, że gdybym tak zrobił Jessica by mnie zabiła. Oczywiście, kilka razy złapałem ją za tyłek, ale wtedy była zbyt zajęta całowaniem mnie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos puszczanej wody. Miałem teraz wielką ochotę, wejść tam, i wziąć ją w wannie.....ale zapewne po tym gryzłbym ziemię, więc w sumie wolałem się powstrzymać i poczekać aż będzie gotowa. A teraz zrobię jej śniadanie.
Jessica's POV:
Ciepła woda zaczęła spływać po moich ramionach wywołując u mnie przyjemne uczucie. Wzięłam pierwszy lepszy płyn pod prysznic i natarłam nim swoje ciało. Rozluźniłam się, spłukałam płyn, po czym zmoczyłam włosy i nałożyłam na nie szampon. Szybko go spłukałam i wyszłam z wanny. Zauważyłam fioletowy, puchaty szlafrok, więc postanowiłam, że go założę. Przepłukałam zęby płynem do płukania (niestety nie mam tu swojej szczoteczki), rozczesałam włosy i założyłam szlafrok. Wyszłam z łazienki, i zauważyłam, że w sypialni nie ma już Justina.
-Justin!-zawołałam.
-Tutaj kochanie, jestem w kuchni.-usłyszałam ten przyjemny, zachrypnięty głos.
Zeskoczyłam szybko po schodach, czując się tak jakbym po prostu latała, tak byłam szczęśliwa.
-Skarbie, usiądź przy stoliku.-Justin odwrócił się, a jego oczy się rozszerzyły.-Mmm, wyglądasz bardzo seksownie w moim szlafroku.-uśmiechnął się.
Zarumieniłam się lekko.
-Dziękuję.-odwzajemniłam usmiech.
Po chwili chłopak stanął przy mnie z talerzem, stawiając go przy mojej twarzy. Zobaczyłam, że znajdują się na nim cudownie pachnące naleśniki polane syropem klonowym. Z moich ust wydało się długie "ahh".
-Zrobiłeś to dla mnie?-przygryzłam wargę.
-Dla Ciebie wszystko słońce.-pogładził kciukiem mój policzek.
-Jesteś taki kochany.-rzuciłam się na jego szyję.
Złączył swoje usta z moimi w krótkim, ale jakże przyjemnym pocałunku. Poczułam się tak, jakbym za chwilę miała się rozpłynąć.
-Więc, weź się do jedzenia, i musimy porozmawiać.-powiedział siadając na przeciwko mnie.
-O czym?-zapytałam napychając swoje usta pysznym naleśnikiem.
-Musimy się z tąd wynieść. Pojedziemy do mojego domu.-zaczął bawić się palcami.
-To...To nie jest Twój dom?-na mojej twarzy można było wyczytać malujące się ździwienie.
-No co ty, zwariowałaś?-zaśmiał się lekko.-To taki domek awaryjny.-mrugnął.
-Ale Justin..Ja kiedyś muszę wrócić do domu.-powiedziałam zmartwiona.
Justin's POV:
No tak, cholera. Zapomniałem. Jak mogłem o tym zapomnieć? Ona ma rodzinę, a w mojej głowie układa się scenariusz jak spędzić z nią całe życie. Nie mogę odbierać jej rodziców. Pomimo tego, że są pieprzonymi tchórzami i kłamcami, nie mogę tego zrobić.
-Masz rację.-kiwnąłem głową.
-Justin, ja nie chcę tam wracać.-łza spłynęła po jej pulchnym policzku.
-Jessica, proszę nie płacz. To mnie zabija.-słowa wypłynęły z moich ust, zanim zdążyłem pomyśleć co mówię.
-Jak? To Cię... Zabija?-jej oczy rozszerzyły się.
-Tak. Nie zauważyłaś tego? Bardzo mi na Tobie zależy.-poczułem jak delikatny rumieniec wkrada się na moją twarz. Ale to ten moment, najwyższa pora jej wszystko powiedzieć.
-Umm..Mi też na Tobie zależy.-posłała mi lekki uśmiech.
-Jessica, sądzę, że to odpowiedni moment. Zakochałem się w Tobie.-powiedziałem patrząc prosto w jej oceaniczne oczy.
-Jak? Ty się we mnie zakochałeś?-na jej twarzy widziałem malujące się zaskoczenie.
-Tak. Kocham Cię Jessico Brown. Jesteś dla mnie wszystkim, nigdy nie czułem czegoś takiego. Jestem pewien, że chcę spędzić z Tobą swoje życie. Kiedy jesteś przy mnie od razu zamieniam się w mięczaka. Ale to dobrze. Dzięki Tobie znów wiem jak to jest czuć. Wiem jak to jest kochać. Gdy jesteś ze mną rozświetlasz moje życie, wtedy wszystko staje się jasne, kolorowe i....piękne, po prostu piękne.-powiedziałem, oczekując jej reakcji.
Jessica's POV:
POWIEDZIAŁ, ŻE MNIE KOCHA? Nie przesłyszałam się? O boże.. Co mam mu powiedzieć? Wiem, że jest dla mnie kimś ważnym.... Wiem, że dzięki niemu się uśmiecham... Ale czy go kocham? Nie wiem, nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę go zranić..
Justin's POV:
Nie kocha mnie. Widzę to. Powiedziałem to stanowczo za szybko. Może jednak się myliłem? Może to nie był odpowiedni moment. Myślałem, że po tym co stało się wczoraj....Po dzisiejszym śniadaniu....Że kocha mnie, i że odwzajemnia moje uczucia.
-Słuchaj..Jesli nie czujesz tego samego co ja, być może nie wiesz co czujesz...Ja nie nalegam, odpowiesz mi jeśli będziesz gotowa, ok?-zapytałem posyłając jej uśmiech.
Tak, uśmiechnąłem się, ale w środku umieram. Umieram, przez tą niepewność.
-Dziękuję Justin..Nie wiem co odpowiedzieć, bo tak naprawdę, sama nie wiem co czuję. Wiem, że sprawiasz, że moje dni są lepsze, i że dzięki Tobie się uśmiecham. Ale nie wiem, czy Cię kocham. Przepraszam.-schyliła głowę w dół, i było widać, że jest jej przykro.
-Jest okej, zniosę to.-spojrzałem w jej oczy, zataczając kółka na jej dłoni.
Zrobiłem z siebie idiotę. Ale nie żałuję. Cieszę się, że wszystko jej wyjaśniłem, i że ona wie, na czym stoi. Mam tylko nadzieję, że kiedyś usłyszę od kobiety mojego życia "Kocham Cię".
-----------
Mamy 14 rozdział. Słodki prawda? :) Myślicie, że Jessica odwzajemni uczucia Justina? Piszcie co myślicie w komentarzach :) Widzieliście już zwiastun? Podoba wam się? :D Chciałby ktoś z was może być informowanym o nowych rozdziałach? Jesli tak, piszcie w komentarzach swoje nicki z twittera, a ja potem zrobię zakładkę "informowani" i wszystkich was zapiszę :)
Dziękuję! Opowiadanie przkeroczyło 4 tysiące wyświetleń :----) Bardzo was kocham! ♥
PS: tutaj zadawajcie pytania dotyczące rozdziału, no i ogółem wszystkie prywatne do mnie itp.
ask.fm/iconqueredhell
Subskrybuj:
Posty (Atom)