*PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, WAŻNE!*
-Jessica, zbieraj się. Ubierz się.-powiedziałem sucho.
-Jessica, zbieraj się. Ubierz się.-powiedziałem sucho.
-Po co?-zapytała zaciekawiona.
Ta kobieta wpędzi mnie do grobu. Ona ma naprawdę tak krótką
pamięć, czy specjalnie robi mi na złość?
-Nie pamiętasz? Mieliśmy przecież jechać do mojego domu,
przy okazji wrócisz do domu.-odpowiedziałem patrząc jej w oczy.
-Ale Justin…Wiesz, że nie chcę wracac do domu.-jej
oceaniczne oczy się zaszkliły.
-Wiem, ale musisz. Jestem pewien, że zgłosili Twoje
zaginięcie. Musisz choćby wrócić po to, aby poinformować ich, że żyjesz. Nie
chcę, żeby zaczęła ścigać mnie policja. Mam wystarczające problemy z
prawem.-potarłem swoje skronie.
-Jak to problemy z prawem?
-Normalnie. Nie
zadawaj pytań, idź się ubrać, mamy niewiele czasu.
Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na
wyświetlacz, to był Marcus.
-Halo?-wydukałem.
-Siema stary. Słuchaj! W Stratford jest niezłe zamieszanie!
Szukają tej Twojej laski! Wszędzie o tym mówią,
w telewizji, w radiu, wszędzie. Na ulicach są porozwieszane ulotki z jej zdjęciem. Jej rodzice są gotowi
zapłacić temu, który poda im jakieś istotne informacje dotyczące ich córki.
Rozumiesz to Biebs? Możemy spokojnie do nich zadzwonić i przy okazji zdobyć
trochę hajsu!-wykrzyczał ucieszony Marcus.
-Pojebało Cię kolego? Mało Ci pieniędzy?-krzyknąłem-Dobra,
mniejsza. Słuchaj, wiedziałem, że prędzej czy później tak się stanie. Jessica właśnie
się ubiera, niedługo stąd wyjeżdżamy.
-Nie spinaj się tak. Okej, czekam na was. Jestem u Ciebie w
domu, ale będzie lepiej, jeśli na razie zawieziesz ją do niej do domu, jej
rodzice się o nią poważnie martwią.
-Serio myślisz, że o tym nie pomyślałem?-zapytałem.
Jessica’s POV:
Ubierając się usłyszałam jakieś krzyki. Co to może być?
Czyżby Justin się z kimś kłócił? Muszę zejść i sprawdzić. Zarzuciłam na siebie jeansy i sweter, po czym
zeszłam na dół.
-Okej, dobra, muszę kończyć, do zobaczenia w
domu.-powiedział zdenerwowany Justin.
-Justin, wszystko w porządku?-zapytałam kładąc rękę na moim
biodrze.
-Tak, wszystko okey. Jesteś gotowa? Musimy się zbierać,
szybko!-chłopak wykrzyknął zabierając kluczyki z blatu.
-Tak jestem, możemy jechać, ale najpierw wytłumacz mi o co
chodzi.-powiedziałam zabierając kurtkę.(Było dziś chłodno, do tego padało)
-Teraz nie mamy czasu, opowiem Ci w samochodzie.-wymamrotał,
po czym złapał moją rękę, i pociągnął mnie do drzwi.
Zimne powietrze uderzyło we mnie z ogromną siłą. Owinęłam
swoje ramiona wokół własnej talii, by trochę się ogrzać. Czułam, jak moje
drobne ciało zaczyna drżeć, a moje zęby uderzają o siebie, powodując
denerwujący dźwięk.
-Zimno Ci?-zapytał Justin rozszerzając swoje oczy.
-A Tobie nie?-dopiero teraz zauważyłam, że obiekt moich
westchnień był w zwykłej bluzce z rękawem do łokci.
-Kochanie, jestem Kanadyjczykiem, jestem gorący.-powiedział
puszczając mi oczko.-wskakuj do samochodu, bo niedługo zamarzniesz.
Nie zastanawiając się długo weszłam do samochodu, po czym od
razu włączyłam ogrzewanie. Po chwili ciepłe powietrze zaczęło napływać do całego auta.
-Boże, teraz jest tak gorąco, że mój mózg zaraz się tu
ugotuje!-Justin zaczął krzyczeć, a po chwili zdjął swoją bluzkę.
Ukazał się jego idealnie wyrzeźbiony abs. Moje głodne oczy,
rozszerzyły się, i mogłam poczuć, że moja szczęka uderza o siedzenie. Nie wiem
ile tam siedziałam wgapiając się w niego, ale po chwili z amoku wyrwał mnie
jego seksowny głos.
-Kochanie, który raz już mnie obczajasz? Wiesz, jeśli
chcesz, możesz dotknąć.-powiedział pewnym głosem, przy okazji poruszając
brwiami.
-Zwariowałeś?! Ja się po prostu zamyśliłam!-wykrzyknęłam
uderzając go w ramie.
-Tak, a ja jestem królowa Elżbieta.-powiedział Justin głośno
chichocząć.
O Boże! Zaraz go zabije. Czy on po prostu nie może się
zamknąć? Dlaczego jest tak pewny siebie?
Kątem oka, zauważyłam, że Justin wyjął jakąś płytę ze
schowka i włożył ją do radia. Po chwili w całym samochodzie leciała piosenka
2Pac’a – Changes. Justin zaczął rapować
razem z 2Pac’iem nie pozostając mu dłużnym. O cholera! Jak on rapował! Czy jest
jakaś rzecz, w której nie jest dobry?
Justin wygląda tak seksownie, mogę teraz umierać.
-Gdzie nauczyłeś się tak rapować?-zapytałam ciekawa.
-Nie uczyłem się. Jeśli dorastasz w czarnej dzielnicy, takie
umiejętności same do Ciebie przychodzą.-odpowiedział tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Pacnęłam się lekko w głowę. Po co zadaje tak głupie pytania?
-Niedługo będziemy, przygotuj się.-powiedział Justin
-Justin, a tak w ogóle, to gdzie ty mieszkasz?-zapytałam.
-W Stratford.-powiedział znudzony.
-A skąd wiesz, gdzie ja mieszkam?-ciekawość wzięła górę.
-Mam te znajomości.-mrugnął cicho chichotając.
Ja mieszkam w St.Marys, to jakieś 20 km od Stratford, więc
nie jest daleko.
-Przygotuj się, jesteśmy już w St.Marys, niedługo będziemy
pod Twoim domem.-wymamrotał chłopak.
Po około 10 minutach jazdy, Justin stał na podjeździe.
-Jesteś gotowa? Nie denerwuj się.-powiedział.
-Teraz mnie zostawisz, prawda? Wrócisz do Stratford, co ze
mną? Co z nami? Justin, nie zostawiaj mnie.-po moich policzkach zaczęły spływać
łzy.
-Nie płacz kochanie, tutaj masz mój adres.-chłopak wyjął
kartkę, i włożył ją do mojej kieszeni.-przyjeżdżaj, kiedy będziesz chciała,
masz też mój numer, jeśli coś będzie się działo, dzwoń.-ostatnie słowo
wypowiedział bardzo wolno.
-Dobrze.-otarłam łzy, i złapałam za klamkę.
-Poczekaj.-krzyknął Justin, na co się odwróciłam.
Złączył nasze usta w najbardziej namiętnym i uroczym
pocałunku, jaki kiedykolwiek przeżyliśmy. Czułam determinacje, miłość, całował
mnie tak, jakby był to nasz osatni pocałunek.
Wplątałam palce w jego włosy, nie chcąc kończyć. Chłopak jęknął w moje
usta, a ja wykorzystując moment, wsunęłam swój język do jego buzi. Nasze
mięśnie współpracowały w zgodzie. Na koniec przygryzłam jego wargę, po czym ją
puściłam, co wydało ciche pyknięcie. Oparliśmy na sobie nasze czoła, i
wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
-Kocham Cię.-powiedział.
-Ja też Cię kocham.-powiedziałam.
Tak, zrozumiałam to dopiero teraz, żałuję. Zrozumiałam to
teraz, dopiero teraz, a zaraz musimy się rozstać, będę za nim tęsknić,
cholernie.
Woooooow , genialne . Blagam nie zawieszaj. :-*
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj, świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!
OdpowiedzUsuńdziewczyno masz talent! nawet jakby nikt tego nie czytał to pisz ile możesz! :D
OdpowiedzUsuńAle nieciekawie pisze sie bloga, ktorego nikt nie komentuje. Bo ja sie naprawde staram, a wyglada to tak, jakby nikogo to nie interesowalo. Wasze komentarze dodaja mi motywacji, a jesli jest ich np tylko 7 to wiesz, odechciewa mi sie pisac....
OdpowiedzUsuńale ludzi interesuje ta historia, nie mogą się doczekać nowego odcinka! ja wchodze codziennie i czekam. może z czasem komentarzy będzie więcej, nie poddawaj się ;)
Usuńdziewczyno, to jest cudowne opowiadanie!!! nikt tego nie komentuje bo mu sie nie chce;/ ale zobacz na ilość wyświetleń!!!! pisz dalej:** czekamy na następny<3 *.*
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńświetne, dawaj następny,nie przejmuj sie tym:******
OdpowiedzUsuńBOŻE KOCHAM TO *.*
OdpowiedzUsuńWSZYSCY CZYTAMY!!!! NASTĘPNY *.* :*** <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńO boże... Zajebisty <33333
OdpowiedzUsuńJa to kocham!!! nic mi tu nie zawieszaj!!!!
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj .! :D Te opowiadanie jest po prostu ŚWIETNE. Czekam na dalszą notatkę . I nie zawieszaj .! :D Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńWyłącz kody .. Proszę :)
Nie zawieszaj!
OdpowiedzUsuńCo prawda nie lubię Justina Bibera ale te opowiadania są po prostu świetne.
NIE ZAWIESZAJ ! TO JEST CUDOWNe !
OdpowiedzUsuń