Nienawidziłam siebie. Mam siebie za nieudacznika. Gdybym była wystarczajaco dobra Mick nigdy by mnie nie zostawil. Co jest ze mna nie tak? No co? Wiem, mam opinie dziwki, ale sama sobie na nią zasluzylam. Bylam tak glupia. Dlaczego nigdy nie myslalam o konsekwencjach moich czynów? Chyba najwyzsza pora, by zaczac myslec o przyszlosci. Mam 18 lat, musze w koncu dorosnac. Przeciez nic nie dzieje sie bez powodu. Moze chcial tak Bóg? Moze po prostu nie bylismy sobie pisani? Czas posklejac stare rany. Zapominam o przeszlosci, zyje terazniejszoscia i przyszloscia. O F I C J A L N I E.
Weszlam pod prysznic, musialam zetrzec z siebie brud dzisiejzego dnia. Zaczelam szorowac moje cialo moim kakaowym plynem pod prysznic. Od kad pamietam uwielbialam zapachowe mydla i plyny pod prysznic, kochalam ich zapach. Na wlosy nalozylam szampon, splukalam sie i wyszlam. Zimno uderzylo we mnie z nieprawdopodobna sila, nienawidzilam, tego uczucia. Drżąc, wlozylam na siebie ubranie, po czym umylam zeby i wysuszylam wlosy. Bylam cholernie zmeczona, marzylam o tym zeby znalezc sie w moim cieply lozku. Rzucilam sie na nie, jakbym nie spala przez cala dobe. Zamknelam oczy i przenioslam sie do mojej ukochanej krainy snow.
-Kochanie jestes taka wspaniala.-powiedzial Justin opierajac sie na swojej dloni.
-Przestan. Nie zasluguje na ciebie.-moje policzki oblaly sie czerwienia, to zabawne, ale nigdy sie nie rumienilam, tylko w jego towarzystwie.
-Jak mozesz tak mowic? Jestes dla mnie najwazniejsza.-jego szczeka sie zacisnela.
-Justin, prosze Cie.
-Nie pros. Mowie Ci prawde, nigdy bedac przy dziewczynie nie czulem takiego uczucia. Sadze, ze sie w Tobie zakochalem.
Moja szczeka uderzyla w stol, myslalam, ze oczy wyskocza mi z orbit. Tylko nie to.
Kurwa mac! Obudzilam sie dyszac.
-Co to ma byc?!-krzyknelam do siebie.
Przeciez ja go nie znam. Co ten chlopak ze mna robi? Nie potafilam sobie tegp racjonalne wytlumaczyc. Przeciez to jakas nie zdrowa fascynacja. Nie jestem normalna. Z zamyslen wyrwal mnie dzwiek telefonu. Co jest do cholery? Spojrzalam na ekran i ujzalam nieznany numer. Kto to moze byc? Odebralam.
-Halo?-powiedzialam.
-Czesc Jessica, tu Justin.-powiedzial znajomy glos.
-Uhh, hej.-wymamrotalam.
-Sluchaj, mam dzis troche wolnego czasu, i chcialbym zapytac, czy moze wyskoczysz gdzies ze mna?-zapytal.
Wytrrzeszczylam oczy ze zdziwienia. CZY JA SNIE?
-Ehh, no jasne.-staralam sie to powiedziec bez emocji, ale w srodku krzyczalam jak jakas idiotka.
-Ok, to swietnie. Bede u Ciebie o 15.-moglam poznac, ze sie usmiecha.
-To do zobaczenia.-powiedzialam, usmiechajac sie szeroko.
Tak wiem, znalam go tylko 1 dzien. Ale bylo w nim cos pociagajacego, chcialam poznac go lepiej, bez wzgledu na konsekwencje. A tak pozatym, nikt od dlugiego czasu nie wywolywal u mnie szczerego usmiechu.
Justin's POV:
Nie moge uwierzyc ze sie zgodzila. Nie moge. Nie moge. Co prawda znalismy sie krotko, ale przyciagala mnie do siebie. To tak jakby miala jakas tajemnicza sile, dokladnie tak jak w tych glupich romantycznych filmach. Byla swietna. Byla piekna, i byla madra, czulem to.
Juz nie moge doczekac sie naszego spotkania, chce znow ja zobaczyc, poczuc jej wspanialy zapach. Ale chwila..... w co mam sie ubrac?! Musze przeciez wygladac dla niej goraco.
Polecane tłumaczenia i opowiadania:
piątek, 31 maja 2013
środa, 29 maja 2013
Rozdział 4
Podchodząc bliżej zauważyłam, że z kimś się kłóci.
No tak... Oczywiście, z moją siostrą. Postanowiłam lekko się przybliżyć, aby podsłuchać o co się kłócą.
-Do cholery! Dawaj mi kurwa tego drinka!-wykrzyknęła zdenerwowana Olivia.
-Słuchaj, z tego co widzę, nie jesteś pełnoletnia, nie mogę Ci go dać.-boski chłopak odpowiedział jej spokojnie.
Nie dość, że jest cholernie gorący, to na dodatek mądry.-pomyślałam.
-Kurwa mać, jesteś idiotą.-krzyknęła i odeszła zirytowana.
Podeszłam do baru, i usiadłam na krześle. Tak, robiłam to w najseksowniej jak potrafiłam. Macie racje. Chciałam go uwieźć.
-Hej.-mruknęłam puszczając mu oczko.
-Hej.-odpowiedział ukazując rząd idealnie prostych i białych zębów.
-Pracujesz tu?-zapytałam lekko go kokietując.
-Tak, to taka dorywcza praca.-powiedział przeczesując dłonią swoje włosy.
Przez chwile nie wiedziałam co powiedzieć, to tak jakbym straciła całą moją pewność siebie, onieśmielał mnie. Był seksowny w każdym calu. Wiedziałam, że jeszcze nigdy nie widziałam kogoś tak przystojnego.
Zobaczył moje zawachanie i powiedział:
-Może się czegoś napijesz?-wydukał przygryzając wargę.
-Jasne.-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Justin's POV:
Ta laska była serio gorąca. Widziałem, że ją onieśmielam, podobało mi się to. W sumie, działam tak na każdą dziewczynę, ale ta wydawała się być inna. Była pewna siebie, wydawała się fajna. A na dodatek miała świetne nogi, jedne z najlepszych, które w życiu widziałem, a widziałem ich duzo... Naprawde dużo.
-Może się czegoś napijesz?-zapytałem w seksowny sposób.
-Jasne.-odpowiedziała lekko się uśmiechając.
-Więc.. zrobię Ci drinka, którego uznaję za moją specjalność.-powiedziałem puszczając jej oczko.
Nawet w światłach reflektorów widziałem, że się zarumieniła.
-To miłe.-mruknęła.
Chciałem jej zaimponować. Wiedziałem, że dokonam tego łatwo popisując się trickami, których nauczyłem się podczas pracy w tym klubie. Zacząłem żąglować butelkami. Widziałem, że jej oczy prawie wypadają z orbit. Nie mogłem się na nią patrzeć, wiedziałem, że zdekoncetrowałoby mne to, więc odwróciłem wzrok patrząc na butelki. Po całym przedstawieniu nalałem drinka do kieliszka i wrzuciłem kilka kostek lodu. Położyłem kieliszek przed jej twarzą.
-Umm... dziękuję-powiedziała uśmiechnięta.
-Proszę bardzo.-odpowiedziałem jej, po czym posłałem jej wielki uśmiech.
-Jezu! To jest znakomite!-wykrzyknęła uradowana.
-Wiem.-odpowiedziałem szczęśliwy.
-A tak wogóle..Mam na imię Jessica.-powiedziała przedstawiając się.
No tak... do cholery jasnej. Przy tym wszystkim zapomniałem o manierach, które moim zdaniem powinien mieć każdy mężczyzna.
-Jestem Justin.-mruknąłem lekko zażenowany.
-Miło Cię poznać Justin.-uśmiechnęła się.
Miała piękny uśmiech. Za każdym razem kiedy się uśmiechała jej twarz promieniała. Była jak słońce, promieniujące słońce. KURWA JUSTIN! O czym ty myślisz?! Dopiero co poznałeś laskę, a już ją bajerujesz. Skarciłem siebie w myślach. Mój zdrowy rozsądek powrócił.
-Przepraszam, muszę zabierać się do pracy.-powiedziałem, po czym odszedłem obsłużyć innych klientów.
-Ok...-mruknęła cicho zdziwiona moim nagłym impulsem.
Jessica's POV:
-Ok...-powiedziałam zdziwiona.
Ten koleś nie był normalny. Kto najpierw flirtuje, a potem odchodzi mówiąc "zabieram się do pracy". Tak się kurwa nie robi, tak się nie robi. Byłam wściekła. Jak jeden facet mógł doprowadzić mnie do czegoś takiego? Popsuł mi całą zabawę. Ale to nic, cała noc przede mną. Mam ochotę kogoś poderwać.
Weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Poczułam jak czyjeś ręce owijają się wokół mojej talii, odwróciłam się. Był to całkiem przystojny, niebieskooki blondyn. Niezła partia.-pomyślałam. Odwróciłam się do niego i zaczęliśmy się obściskiwać po czym szepnęłam mu na ucho: "Masz ochotę się zabawić skarbie?"
"Jasne"-zawtórował mi. Wzięłam go za rękę i weszlismy do łazienki, była tam wolna kabina, świetnie się składa. Weszliśmy do środka. Zaczęliśmy się całować, jego ręce powędrowały na mój tyłek, moje ręce natomiast na jego szyję, zaczęłam ściągać mu bluzkę, a on zaczął rozpinać zamek od mojej sukienki.
-Sorry skarbie, muszę lecieć.-powiedziałam i odsunęłam się od niego rozbawiona.
-Co ty kurwa mówisz? Nie ma mowy!-krzyknął ze wściekłością w oczach.
Poczułam, jak jego silne ramiona owijają się wokół mnie.
-Pojebało Cię? Puszczaj mnie do cholery!-Wrzasnęłam.
-Nie tak łatwo kochanie, z tego co pamiętam miałaś ochotę się zabawić.-spojrzał na mnie.
-Słuchaj daj mi spokój, tylko żartowałam, okej?-powiedziałam ze łzami w oczach.
-W takim razie... nie znam się na żartach.-okrutny uśmiech wpełzł na jego ochydną twarz.
-Proszę, puść mnie, przepraszam.-łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
-Spokonie, zaraz będziesz mogła iść laleczko.-powiedział rozbawiony po czym dokończył rozpinanie mojej sukienki. Moje całe ubranie zjechało w dół. STAŁAM W SAMEJ BIELIŹNIE PRZED JAKIMŚ PSYCHOPATĄ! Nie, to się nie dzieje, to tylko zły sen.
-Mmm, seksowna jesteś.-powiedział, po czym oblizał swoje usta.
-A ty jesteś ochydny!-krzyknęłam plując w jego twarz.
-O nie suko.-zaczął ścierać ślinę ze swojej twarzy, po czym uderzył mnie w policzek.
Złapałam się za niego z bólu. Jeszcze nigdy nie zostałam uderzona. Zaczęłam niekontrolowanie szlochać i krzyczeć, kiedy mężczyzna zaczął rozpinać mój stanik.
-Co tu się dzieje?-usłyszałam znajomy głos, nie mogłam rozpoznać do kogo należy, byłam zbyt roztrzęsiona.
Drzwi od kabiny się otworzyły, rozpoznałam przed nimi przystojnego barmana, z którym niedawno rozmawiałam.
-Puść ją!-krzyknął odciągając ode mnie natarczywego psychopatę.
-A ty kurwa co? Wielki obrońca?!-wrzasnął zboczeniec.
-Spierdalaj, albo nie poznasz się w lustrze! Już!-krzyknął Justin.
Przyglądałam sie całemu zdarzeniu, kompletnie nie orientując się, że jestem prawie naga. Szybko sięgnęłam po moją sukienkę i włożyłam ją na siebie. To był koniec, nic mi się nie stało.. To wszystko dzięki Justinowi. Byłam mu cholernie wdzięczna. Cały mój gniew, którym dażyłam go po tym jak mnie zignorował odszedł w niepamięć.
-Tak bardzo Ci dziękuję.-powiedziałam i rozpłakałam się. Zaczęłam dosłownie wyć ze strachu. Nigdy nie pomyślałabym, że może spotkać mnie coś takiego.
-Nie ma za co. Chodź tu.-powiedział rozszerzając ramiona.
Bez wahania podeszłam i przytuliłam go mocno, moje ciepłe łzy spływały na jego koszulkę.
-Już po wszystkim, nie masz się czego bać.-powiedział cicho w moje włosy.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z toalety.
-Zaraz kończy się moja zmiana. Odwieźć Cię do domu?-spytał zmartwiony.
-Jeśli to nie byłby dla Ciebie kłopot.. Byłabym Ci bardzo wdzięczna.-powiedziałam lekko się uśmiechając.
-To żaden problem.-odpowiedział lekko ściskając moją dłoń.
-Ja pójdę poszukać mojej siostry.Spotkamy się tutaj za 10 minut, okej?-zapytałam.
-Ok. Idę się przebrać.-powiedział wkładając kosmyk moich włosów za ucho.
Poszłam szukać Olivi. Jak zwykle w takich sytuacjach rozpływała się w powietrzu. Po 5 minutach mojego natarczywego szukania, dostrzegłam ją. Tańczyła z jakimś młodym chłopakiem. Od razu podeszłam i pociągnęłam ją za rękę.
-Co do cholery?!-spytała wściekła Olivia.
-Nic, wracamy do domu.-powiedziałam surowo.
-Heej, ale czemu?-zapytała zdziwiona.
-Bo tak, chodź.-pociągnęłam ją za rękę.
Justin stał przy barze. Czekał na mnie. Czekał. Nie okłamał mnie, na prawdę chciał odwieźć mnie do domu.
-Olivia, to Justin. Justin poznaj moją siostrę, Olivię.-zapoznałam ich ze sobą.
-Umm... Cześć-mruknął zażenowany Justin.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po drodze pełnej niezręcznej ciszy wkońcu dotarliśmy do domu.
-Justin, bardzo Ci dziękuję. Gdyby nie ty... nie wiem co by się stało.-powiedziałam bawiąc się palcami.
-Słuchaj, nie masz za co dziękować.-powiedział obdarzając mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem.
Posłałam mu uśmiech i wyszłam z samochodu. To była okropna noc. Byłam przy samych drzwiach, kiedy usłyszałam Justina, który coś do mnie wołał.
-Jessica! Dasz mi swój numer?-zapytał. W ciemności mogłam dostrzec biel jego zębów.
-Jasne.-odpowiedziałam.
Podeszłam, i podałam mu mój numer.
To była jedna z najgorszych nocy w moim życiu, jednak zarazem była też jedną z najlepszych. Poznałam obiecującego chłopaka. Miałam nadzieję, na obiecujący związek.
KURWA JESSICA! O CZYM TY MYŚLISZ, PRZECIEŻ TY SIĘ JUŻ NIGDY NIE ZAKOCHASZ! Głos w mojej głowie miał rację, wróciłam do rzeczywistości, już nigdy się nie zakocham.
------------------------------
Mamy rozdział 4 :))) mam nadzieję, że się podoba. JEŚLI CZYTACIE ZOSTAWCIE KOMENTARZ, PROSZĘ, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE. KOCHAM WAS :***
No tak... Oczywiście, z moją siostrą. Postanowiłam lekko się przybliżyć, aby podsłuchać o co się kłócą.
-Do cholery! Dawaj mi kurwa tego drinka!-wykrzyknęła zdenerwowana Olivia.
-Słuchaj, z tego co widzę, nie jesteś pełnoletnia, nie mogę Ci go dać.-boski chłopak odpowiedział jej spokojnie.
Nie dość, że jest cholernie gorący, to na dodatek mądry.-pomyślałam.
-Kurwa mać, jesteś idiotą.-krzyknęła i odeszła zirytowana.
Podeszłam do baru, i usiadłam na krześle. Tak, robiłam to w najseksowniej jak potrafiłam. Macie racje. Chciałam go uwieźć.
-Hej.-mruknęłam puszczając mu oczko.
-Hej.-odpowiedział ukazując rząd idealnie prostych i białych zębów.
-Pracujesz tu?-zapytałam lekko go kokietując.
-Tak, to taka dorywcza praca.-powiedział przeczesując dłonią swoje włosy.
Przez chwile nie wiedziałam co powiedzieć, to tak jakbym straciła całą moją pewność siebie, onieśmielał mnie. Był seksowny w każdym calu. Wiedziałam, że jeszcze nigdy nie widziałam kogoś tak przystojnego.
Zobaczył moje zawachanie i powiedział:
-Może się czegoś napijesz?-wydukał przygryzając wargę.
-Jasne.-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Justin's POV:
Ta laska była serio gorąca. Widziałem, że ją onieśmielam, podobało mi się to. W sumie, działam tak na każdą dziewczynę, ale ta wydawała się być inna. Była pewna siebie, wydawała się fajna. A na dodatek miała świetne nogi, jedne z najlepszych, które w życiu widziałem, a widziałem ich duzo... Naprawde dużo.
-Może się czegoś napijesz?-zapytałem w seksowny sposób.
-Jasne.-odpowiedziała lekko się uśmiechając.
-Więc.. zrobię Ci drinka, którego uznaję za moją specjalność.-powiedziałem puszczając jej oczko.
Nawet w światłach reflektorów widziałem, że się zarumieniła.
-To miłe.-mruknęła.
Chciałem jej zaimponować. Wiedziałem, że dokonam tego łatwo popisując się trickami, których nauczyłem się podczas pracy w tym klubie. Zacząłem żąglować butelkami. Widziałem, że jej oczy prawie wypadają z orbit. Nie mogłem się na nią patrzeć, wiedziałem, że zdekoncetrowałoby mne to, więc odwróciłem wzrok patrząc na butelki. Po całym przedstawieniu nalałem drinka do kieliszka i wrzuciłem kilka kostek lodu. Położyłem kieliszek przed jej twarzą.
-Umm... dziękuję-powiedziała uśmiechnięta.
-Proszę bardzo.-odpowiedziałem jej, po czym posłałem jej wielki uśmiech.
-Jezu! To jest znakomite!-wykrzyknęła uradowana.
-Wiem.-odpowiedziałem szczęśliwy.
-A tak wogóle..Mam na imię Jessica.-powiedziała przedstawiając się.
No tak... do cholery jasnej. Przy tym wszystkim zapomniałem o manierach, które moim zdaniem powinien mieć każdy mężczyzna.
-Jestem Justin.-mruknąłem lekko zażenowany.
-Miło Cię poznać Justin.-uśmiechnęła się.
Miała piękny uśmiech. Za każdym razem kiedy się uśmiechała jej twarz promieniała. Była jak słońce, promieniujące słońce. KURWA JUSTIN! O czym ty myślisz?! Dopiero co poznałeś laskę, a już ją bajerujesz. Skarciłem siebie w myślach. Mój zdrowy rozsądek powrócił.
-Przepraszam, muszę zabierać się do pracy.-powiedziałem, po czym odszedłem obsłużyć innych klientów.
-Ok...-mruknęła cicho zdziwiona moim nagłym impulsem.
Jessica's POV:
-Ok...-powiedziałam zdziwiona.
Ten koleś nie był normalny. Kto najpierw flirtuje, a potem odchodzi mówiąc "zabieram się do pracy". Tak się kurwa nie robi, tak się nie robi. Byłam wściekła. Jak jeden facet mógł doprowadzić mnie do czegoś takiego? Popsuł mi całą zabawę. Ale to nic, cała noc przede mną. Mam ochotę kogoś poderwać.
Weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Poczułam jak czyjeś ręce owijają się wokół mojej talii, odwróciłam się. Był to całkiem przystojny, niebieskooki blondyn. Niezła partia.-pomyślałam. Odwróciłam się do niego i zaczęliśmy się obściskiwać po czym szepnęłam mu na ucho: "Masz ochotę się zabawić skarbie?"
"Jasne"-zawtórował mi. Wzięłam go za rękę i weszlismy do łazienki, była tam wolna kabina, świetnie się składa. Weszliśmy do środka. Zaczęliśmy się całować, jego ręce powędrowały na mój tyłek, moje ręce natomiast na jego szyję, zaczęłam ściągać mu bluzkę, a on zaczął rozpinać zamek od mojej sukienki.
-Sorry skarbie, muszę lecieć.-powiedziałam i odsunęłam się od niego rozbawiona.
-Co ty kurwa mówisz? Nie ma mowy!-krzyknął ze wściekłością w oczach.
Poczułam, jak jego silne ramiona owijają się wokół mnie.
-Pojebało Cię? Puszczaj mnie do cholery!-Wrzasnęłam.
-Nie tak łatwo kochanie, z tego co pamiętam miałaś ochotę się zabawić.-spojrzał na mnie.
-Słuchaj daj mi spokój, tylko żartowałam, okej?-powiedziałam ze łzami w oczach.
-W takim razie... nie znam się na żartach.-okrutny uśmiech wpełzł na jego ochydną twarz.
-Proszę, puść mnie, przepraszam.-łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
-Spokonie, zaraz będziesz mogła iść laleczko.-powiedział rozbawiony po czym dokończył rozpinanie mojej sukienki. Moje całe ubranie zjechało w dół. STAŁAM W SAMEJ BIELIŹNIE PRZED JAKIMŚ PSYCHOPATĄ! Nie, to się nie dzieje, to tylko zły sen.
-Mmm, seksowna jesteś.-powiedział, po czym oblizał swoje usta.
-A ty jesteś ochydny!-krzyknęłam plując w jego twarz.
-O nie suko.-zaczął ścierać ślinę ze swojej twarzy, po czym uderzył mnie w policzek.
Złapałam się za niego z bólu. Jeszcze nigdy nie zostałam uderzona. Zaczęłam niekontrolowanie szlochać i krzyczeć, kiedy mężczyzna zaczął rozpinać mój stanik.
-Co tu się dzieje?-usłyszałam znajomy głos, nie mogłam rozpoznać do kogo należy, byłam zbyt roztrzęsiona.
Drzwi od kabiny się otworzyły, rozpoznałam przed nimi przystojnego barmana, z którym niedawno rozmawiałam.
-Puść ją!-krzyknął odciągając ode mnie natarczywego psychopatę.
-A ty kurwa co? Wielki obrońca?!-wrzasnął zboczeniec.
-Spierdalaj, albo nie poznasz się w lustrze! Już!-krzyknął Justin.
Przyglądałam sie całemu zdarzeniu, kompletnie nie orientując się, że jestem prawie naga. Szybko sięgnęłam po moją sukienkę i włożyłam ją na siebie. To był koniec, nic mi się nie stało.. To wszystko dzięki Justinowi. Byłam mu cholernie wdzięczna. Cały mój gniew, którym dażyłam go po tym jak mnie zignorował odszedł w niepamięć.
-Tak bardzo Ci dziękuję.-powiedziałam i rozpłakałam się. Zaczęłam dosłownie wyć ze strachu. Nigdy nie pomyślałabym, że może spotkać mnie coś takiego.
-Nie ma za co. Chodź tu.-powiedział rozszerzając ramiona.
Bez wahania podeszłam i przytuliłam go mocno, moje ciepłe łzy spływały na jego koszulkę.
-Już po wszystkim, nie masz się czego bać.-powiedział cicho w moje włosy.
Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z toalety.
-Zaraz kończy się moja zmiana. Odwieźć Cię do domu?-spytał zmartwiony.
-Jeśli to nie byłby dla Ciebie kłopot.. Byłabym Ci bardzo wdzięczna.-powiedziałam lekko się uśmiechając.
-To żaden problem.-odpowiedział lekko ściskając moją dłoń.
-Ja pójdę poszukać mojej siostry.Spotkamy się tutaj za 10 minut, okej?-zapytałam.
-Ok. Idę się przebrać.-powiedział wkładając kosmyk moich włosów za ucho.
Poszłam szukać Olivi. Jak zwykle w takich sytuacjach rozpływała się w powietrzu. Po 5 minutach mojego natarczywego szukania, dostrzegłam ją. Tańczyła z jakimś młodym chłopakiem. Od razu podeszłam i pociągnęłam ją za rękę.
-Co do cholery?!-spytała wściekła Olivia.
-Nic, wracamy do domu.-powiedziałam surowo.
-Heej, ale czemu?-zapytała zdziwiona.
-Bo tak, chodź.-pociągnęłam ją za rękę.
Justin stał przy barze. Czekał na mnie. Czekał. Nie okłamał mnie, na prawdę chciał odwieźć mnie do domu.
-Olivia, to Justin. Justin poznaj moją siostrę, Olivię.-zapoznałam ich ze sobą.
-Umm... Cześć-mruknął zażenowany Justin.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po drodze pełnej niezręcznej ciszy wkońcu dotarliśmy do domu.
-Justin, bardzo Ci dziękuję. Gdyby nie ty... nie wiem co by się stało.-powiedziałam bawiąc się palcami.
-Słuchaj, nie masz za co dziękować.-powiedział obdarzając mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem.
Posłałam mu uśmiech i wyszłam z samochodu. To była okropna noc. Byłam przy samych drzwiach, kiedy usłyszałam Justina, który coś do mnie wołał.
-Jessica! Dasz mi swój numer?-zapytał. W ciemności mogłam dostrzec biel jego zębów.
-Jasne.-odpowiedziałam.
Podeszłam, i podałam mu mój numer.
To była jedna z najgorszych nocy w moim życiu, jednak zarazem była też jedną z najlepszych. Poznałam obiecującego chłopaka. Miałam nadzieję, na obiecujący związek.
KURWA JESSICA! O CZYM TY MYŚLISZ, PRZECIEŻ TY SIĘ JUŻ NIGDY NIE ZAKOCHASZ! Głos w mojej głowie miał rację, wróciłam do rzeczywistości, już nigdy się nie zakocham.
------------------------------
Mamy rozdział 4 :))) mam nadzieję, że się podoba. JEŚLI CZYTACIE ZOSTAWCIE KOMENTARZ, PROSZĘ, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE. KOCHAM WAS :***
wtorek, 28 maja 2013
Rozdział 3
-Co do cholery?!-krzyknęłam rozbudzona.
-Spokojnie, Jess, spokojnie, to tylko ja.-mruknęła cicho Olivia.
-Czego chcesz kurwa? Czego? Za małe piekło mi zrobiłaś?! Za małe, huh?!-wrzasnęłam patrząc w jej duże, brązowe oczy.
-Słuchaj Jessica, wiem, że to co teraz powiem zabrzmi głupio...
-Zapewne.-powiedziałam wchodząc w jej słowo.
-Ale chciałabym, żebyś mnie wysłuchała.-dokończyła.
-Okey, słucham.-warknęłam cicho.
-Wiem, że Cię zraniłam, wiem. Ale nie planowałam tego, nie chciałam, żeby to tak wyszło, przysięgam Ci. Jesteś moją siostrą, nie zrobiłabym Ci świadomie czegoś takiego, nigdy. Ja... po prostu Mick mnie zauroczył, nie wiem. Uwierz mi, gdybym mogła już dawno bym z nim zerwała, ale po prostu... Po prostu za bardzo go kocham, za bardzo mi na nim zależy.-pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku.
-Wybacz mi Jessica, błagam Cię.- powiedziała lekko mnie przytulając.
-Umm..Olivia..Ja.. Tak, wybaczam Ci, tak bardzo mi Cię brakowało moja mała siostrzyczko.-wyszeptałam cicho, czując, spod moich powiek wypływają łzy.-Tęskniłam za Tobą.-powiedziałam.
Właśnie wtedy to zrozumiałam. Byłam zaślepiona gniewem, żalem. Ale tak na prawdę brakowało mi jej, bardzo. Tęskniłam za jej szczerym, pięknym uśmiechem. Za tymi szczerymi oczami. Przecież to była moja siostra, tłumiłam w sobie tą miłość, siostrzaną miłość.
Olivia rzuciła się na moją szyję, całując mnie w policzek.
-Kocham Cię. - powiedziała uśmiechnięta.
-Też Cię kocham gówniarzu. I wiesz co? Idziemy na tą imprezę, musimy się zabawić. RAZEM. - powiedziałam swoim udawanym, surowym głosem.
-Jess, oczywiście, bez Ciebie się nie ruszam.-wybełkotała puszczając mi oczko.
-Co ty na to, żebyśmy dziś przyszykowały się razem?-uśmiechnęłam się.
-Jej, jej, jej! Taaak- wykrzyknęła uradowana i zaczęła skakać jak małe dziecko.
-Cóż za entuzjazm siostro.-wybuchnęłam śmiechem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po kilku godzinach byłyśmy gotowe. Szykowałysmy się razem, tak jak za dawnych czasów. Olivia wyglądała bosko. Założyła krótką, czarną, cekinową sukienkę. Do tego czerwone szpilki, i makijaż, którego nie powstydziłaby się żadna hollywoodzka gwiazda. Była piękna.
Kiedy spojrzałam w lustro uśmiechnęłam się z entuzjazmem, wyglądałam niczego sobie. Moje proste jak druty włosy były zakręcone w niesforne loki. Miałam czerwone usta, i czarne kreski eyelinerem. Zdecydowałam się na granatową, obcisłą sukienkę. W końcu pokazałam moje nogi, była to jedyna rzecz, którą lubiłam w swoim ciele. Były na prawde szczupłe i dość długie. Cały strój dopełniły moje czarne wysokie jak diabli szpilki. Szczerze mówiąc te buty doprowadzały mnie do obaw.
Olivia spojrzała na mnie i gwizdnęła by wyrwać mnie z mojego "własnego świata".
-No, no siostro. Niezła z Ciebie laska. - powiedziała cmokając ustami.
-Hm... Jak na dziecko ty także wyglądasz całkiem gorąco.-powiedziałam cicho się smiejąc.
Spojrzała na mnie i zmroziła mnie wzrokiem. Dobrze wiedziałam, że nienawidziła, kiedy mówiłam do niej, że jest jeszcze dzieckiem. ALE NA BOGA! Miała dopiero 15 lat.
-To co, jedziemy?-zapytałam lekko się uśmiechając.
-Jasne, jedziemy.-wyszczerzyła się.
Schodząc na dół, słyszałam jak moja mama krząta się w kuchni. Uwielbiała gotować... Co prawda, nie zawsze jej to wychodziło, ale uwielbiałam patrzeć jak była szczęśliwa, gdy jadłyśmy jej potrawy, cóż.. Czasem było to tak obrzydliwe, że modliłam się o to, aby nie zwymiotować. Jednak warto było to robić, żeby zobaczyć ten piękny, szczery uśmiech.
-Moje córki są już prawie dorosłe.-powiedziała mama udając płacz. -Jesteście piękne, obydwie.-powiedziała z uśmiechem.
-Umm... Dzięki mamo, to pewnie po Tobie.-mrugnęłam do niej.-A teraz, lecimy na imprezę, pa! Kochamy Cię!-krzyknęłyśmy obydwie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jechałyśmy ok. 40 minut, jednak droga wcale nie była nudna. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy piosenki. Tak jak kiedyś. BYŁAM SZCZĘŚLIWA. W końcu dotarłyśmy do klubu, szczerze, to nigdy tu nie byłam, ale zdałam się na moją siostrę, była prawdziwą imprezowiczką, no ale... Odziedziczyła to po mnie.
Weszłyśmy do środka. Już na starcie oślepiło mnie światło kolorowych reflektorów. Na parkiecie było mnóstwo osób. Muzyka dudniła tak głośno, że czułam jak przyśpiesza mi serce. To dobre miejsce by się zabawić, czułam to.
-Dobra Jess, ja idę po jakiegoś drinka, potem się znajdziemy.-cmoknęła mnie w policzek i zniknęła.
Nienawidziłam tego, była przecież nie pełnoletnia, miałam się nią zajmować, ale Olivia była narwana. Narwana w chuj. Poszłam w stronę baru, w sumie sama miałam ochotę się napić, ale w tedy przypomniałam sobie, że przecież jestem samochodem, kurwa! Zaczęłam kląć w myślach, przecież ja jestem nienormalna! Ale.. przecież jeden drink mi nie zaszkodzi, powiedziałam sobie w myślach. Oficjalnie zła strona Jessicki wzięła nade mną kontrolę, podeszłam do baru. I wtedy zobaczyłam seksownego kolesia za barem. SEKSOWNEGO? SERIO KURWA, SERIO? SEKSOWNEGO? On wyglądal jak Bóg, nie umiem tego opisać słowami. Miał seksownie rozczochrane włosy, seksowne usta.. I wtedy... zobaczyłam jego oczy. PATRZYŁ NA MNIE! PATRZYŁ! Poczułam jak zaczęło kręcić mi się głowie, świat dookoła zawirował. To prawda to co powiedziałam wcześniej, był cholernie seksowny, ale miał taki wzrok, którego po prostu nie potrafię opisać, nie da się, zabrakło mi słów. Moje nogi same zaczęły iść do przodu, chęć poznania go była silniejsza niż zdrowy rozsądek.
----------------------------------------
Tak o to mamy 3 rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. :) Akcja powoli się rozkręca. Byłabym wdzięczna, gdybyście przynajmnajmniej napisali ":)" to poprawia mi humor :)
jeśli chcecie być infromowani, piszcie swoje nicki z tt pod tym rozdziałem. mój nick to @dominica_bieber .
tam możecie pytać o wszystko. Kocham was xoxo
-Spokojnie, Jess, spokojnie, to tylko ja.-mruknęła cicho Olivia.
-Czego chcesz kurwa? Czego? Za małe piekło mi zrobiłaś?! Za małe, huh?!-wrzasnęłam patrząc w jej duże, brązowe oczy.
-Słuchaj Jessica, wiem, że to co teraz powiem zabrzmi głupio...
-Zapewne.-powiedziałam wchodząc w jej słowo.
-Ale chciałabym, żebyś mnie wysłuchała.-dokończyła.
-Okey, słucham.-warknęłam cicho.
-Wiem, że Cię zraniłam, wiem. Ale nie planowałam tego, nie chciałam, żeby to tak wyszło, przysięgam Ci. Jesteś moją siostrą, nie zrobiłabym Ci świadomie czegoś takiego, nigdy. Ja... po prostu Mick mnie zauroczył, nie wiem. Uwierz mi, gdybym mogła już dawno bym z nim zerwała, ale po prostu... Po prostu za bardzo go kocham, za bardzo mi na nim zależy.-pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku.
-Wybacz mi Jessica, błagam Cię.- powiedziała lekko mnie przytulając.
-Umm..Olivia..Ja.. Tak, wybaczam Ci, tak bardzo mi Cię brakowało moja mała siostrzyczko.-wyszeptałam cicho, czując, spod moich powiek wypływają łzy.-Tęskniłam za Tobą.-powiedziałam.
Właśnie wtedy to zrozumiałam. Byłam zaślepiona gniewem, żalem. Ale tak na prawdę brakowało mi jej, bardzo. Tęskniłam za jej szczerym, pięknym uśmiechem. Za tymi szczerymi oczami. Przecież to była moja siostra, tłumiłam w sobie tą miłość, siostrzaną miłość.
Olivia rzuciła się na moją szyję, całując mnie w policzek.
-Kocham Cię. - powiedziała uśmiechnięta.
-Też Cię kocham gówniarzu. I wiesz co? Idziemy na tą imprezę, musimy się zabawić. RAZEM. - powiedziałam swoim udawanym, surowym głosem.
-Jess, oczywiście, bez Ciebie się nie ruszam.-wybełkotała puszczając mi oczko.
-Co ty na to, żebyśmy dziś przyszykowały się razem?-uśmiechnęłam się.
-Jej, jej, jej! Taaak- wykrzyknęła uradowana i zaczęła skakać jak małe dziecko.
-Cóż za entuzjazm siostro.-wybuchnęłam śmiechem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po kilku godzinach byłyśmy gotowe. Szykowałysmy się razem, tak jak za dawnych czasów. Olivia wyglądała bosko. Założyła krótką, czarną, cekinową sukienkę. Do tego czerwone szpilki, i makijaż, którego nie powstydziłaby się żadna hollywoodzka gwiazda. Była piękna.
Kiedy spojrzałam w lustro uśmiechnęłam się z entuzjazmem, wyglądałam niczego sobie. Moje proste jak druty włosy były zakręcone w niesforne loki. Miałam czerwone usta, i czarne kreski eyelinerem. Zdecydowałam się na granatową, obcisłą sukienkę. W końcu pokazałam moje nogi, była to jedyna rzecz, którą lubiłam w swoim ciele. Były na prawde szczupłe i dość długie. Cały strój dopełniły moje czarne wysokie jak diabli szpilki. Szczerze mówiąc te buty doprowadzały mnie do obaw.
Olivia spojrzała na mnie i gwizdnęła by wyrwać mnie z mojego "własnego świata".
-No, no siostro. Niezła z Ciebie laska. - powiedziała cmokając ustami.
-Hm... Jak na dziecko ty także wyglądasz całkiem gorąco.-powiedziałam cicho się smiejąc.
Spojrzała na mnie i zmroziła mnie wzrokiem. Dobrze wiedziałam, że nienawidziła, kiedy mówiłam do niej, że jest jeszcze dzieckiem. ALE NA BOGA! Miała dopiero 15 lat.
-To co, jedziemy?-zapytałam lekko się uśmiechając.
-Jasne, jedziemy.-wyszczerzyła się.
Schodząc na dół, słyszałam jak moja mama krząta się w kuchni. Uwielbiała gotować... Co prawda, nie zawsze jej to wychodziło, ale uwielbiałam patrzeć jak była szczęśliwa, gdy jadłyśmy jej potrawy, cóż.. Czasem było to tak obrzydliwe, że modliłam się o to, aby nie zwymiotować. Jednak warto było to robić, żeby zobaczyć ten piękny, szczery uśmiech.
-Moje córki są już prawie dorosłe.-powiedziała mama udając płacz. -Jesteście piękne, obydwie.-powiedziała z uśmiechem.
-Umm... Dzięki mamo, to pewnie po Tobie.-mrugnęłam do niej.-A teraz, lecimy na imprezę, pa! Kochamy Cię!-krzyknęłyśmy obydwie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jechałyśmy ok. 40 minut, jednak droga wcale nie była nudna. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy piosenki. Tak jak kiedyś. BYŁAM SZCZĘŚLIWA. W końcu dotarłyśmy do klubu, szczerze, to nigdy tu nie byłam, ale zdałam się na moją siostrę, była prawdziwą imprezowiczką, no ale... Odziedziczyła to po mnie.
Weszłyśmy do środka. Już na starcie oślepiło mnie światło kolorowych reflektorów. Na parkiecie było mnóstwo osób. Muzyka dudniła tak głośno, że czułam jak przyśpiesza mi serce. To dobre miejsce by się zabawić, czułam to.
-Dobra Jess, ja idę po jakiegoś drinka, potem się znajdziemy.-cmoknęła mnie w policzek i zniknęła.
Nienawidziłam tego, była przecież nie pełnoletnia, miałam się nią zajmować, ale Olivia była narwana. Narwana w chuj. Poszłam w stronę baru, w sumie sama miałam ochotę się napić, ale w tedy przypomniałam sobie, że przecież jestem samochodem, kurwa! Zaczęłam kląć w myślach, przecież ja jestem nienormalna! Ale.. przecież jeden drink mi nie zaszkodzi, powiedziałam sobie w myślach. Oficjalnie zła strona Jessicki wzięła nade mną kontrolę, podeszłam do baru. I wtedy zobaczyłam seksownego kolesia za barem. SEKSOWNEGO? SERIO KURWA, SERIO? SEKSOWNEGO? On wyglądal jak Bóg, nie umiem tego opisać słowami. Miał seksownie rozczochrane włosy, seksowne usta.. I wtedy... zobaczyłam jego oczy. PATRZYŁ NA MNIE! PATRZYŁ! Poczułam jak zaczęło kręcić mi się głowie, świat dookoła zawirował. To prawda to co powiedziałam wcześniej, był cholernie seksowny, ale miał taki wzrok, którego po prostu nie potrafię opisać, nie da się, zabrakło mi słów. Moje nogi same zaczęły iść do przodu, chęć poznania go była silniejsza niż zdrowy rozsądek.
----------------------------------------
Tak o to mamy 3 rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. :) Akcja powoli się rozkręca. Byłabym wdzięczna, gdybyście przynajmnajmniej napisali ":)" to poprawia mi humor :)
jeśli chcecie być infromowani, piszcie swoje nicki z tt pod tym rozdziałem. mój nick to @dominica_bieber .
tam możecie pytać o wszystko. Kocham was xoxo
poniedziałek, 27 maja 2013
Rozdział 2
Z zamyslen wyrwał mi dźwięk dzwonka.
Uff, nareszcie. - pomyślałam. Spakowalam swoje rzeczy i podeszlam do lawki B.
-Hej, Jess o czym tak zawzięcie myslalas przez cala lekcje?- zapytala zaciekawiona. Cala Becky, pomyslalam.
-O niczym...- mruknelam lekko zirytowana jej ciekawoscia. Zaloze sie, ze jej marzeniem bylo to by moc siedziec wszystkim w glowie.
-Jezu... sorry J. Przeciez jesli nie chcesz mi mowic nie musisz.-powiedziala zdziwiona patrzac mi w oczy.
-Ok B. Koniec tematu.-usmiechnelam sie, by poprawic jej humor. Jaka masz teraz lekcje? - zapytalam ciagnac ja za reke, by wyjsc z klasy.
-Wf, a ty? - spytala. Widzialam te swiecace promyki w jej oczach. Cala Becky, uwielbiala wf.... W przeciwienstwie do mnie.
-O nie.-mruknelam z irytacja w glosie. -angielski-powiedzialam.
Becky wybuchnela smiechem. Dobrze wiedziala, ze Routh bedzie mnie gnebic.
-Nienawidzę tej kobiety, nienawidze. Pewnie znow przesadzi mnie do pierwszej lawki za byle gowno, a ja bede musiala przygladac sie tej mordzie wygladajacej jak ziemniak, przy czym bede czekala, aby poczuc jej lepka sline na mojej twarzy. Blagam Becky, moje zycie jest do bani... mozesz mnie teraz zabic.-powiedzialam znudzona.
Becky uformowala ze swoich rak pistolet i zaczela udawac, ze we mnie strzela.
-Blagam Becky... tylko zartowalam - powiedziala rozbawiona.
Becky wydęla usta, po czym poszla do szatni.
-W koncu- szepnelam sama do siebie, lekko sie usmiechajac. Ta dziewczyna zawsze potrafi mnie rozbawic. Kocham ja za to.
Na angielskim oczywiscie nie obylo sie bez zbedych uwag i docinek...skierowamych oczywiscie do mnie. Po wszystkim zadzwonil dzwonek, moj wybawiciel. Wstalam z lawki jak oparzona slyszac dyszacy glos Routh:
-Brown! - krzyknela. Jeszcze nie skonczylam! - powiedxiala.
-A spierdalaj. - powiedzialam do siebie.
Cala reszta dnia minela mi spokojnie.
-
Wysiadlam z samochodu i weszlam do domu. Uslyszalam tylko klotnie dochodzaca z kuchni. Rozebralam sie w korytarzu i weszlam do kuchni:
-Cholera jasna! - mama krzyknela. - nie pojdziesz na zadna impreze Olivio Brown! - mama powiedziala swym surowym glosem.
-Ale mamo! -Olivia krzyknela.
-Nie!-mama powiedziala.
Wybuchnelam smiechem. Olivia zmrozila mnie wzrokiem. Usmiechnelam sie szyderczo.
-Ale... poczekaj Olivia. Mam pewien pomysl-mruknela mama drapiac sie po brodzie.
-O nie mamo... nie wymyslaj nic-powiedziala Olivia ze wzrokiem szzeniaczka.
Swoja drpga wygladala zalosnie.
-Olivia. Pojdziesz na ta impreze pod jednym warunkiem... Jessica pojdzie razem z toba.
-O nie mamo. Ja sie na to nie pisze. Nie ma takiej opcji - wykrzyknelam.
-Jess prosze cie, blagam cie. Chociaz jeden raz zrob cos dla mnie- Olivia zaczela mnie blagac.
-Nie Olivia, koniec dyskusji.-powiedzialam wkurzona wchodzac po schodach, dotarlam do pokoju i trzasnelam drzwiami.
Wyciagnelam swojego iPhona z torebki i wlozylam sluchawki. Puscilam piosenke Red Hot Chilli Peppers - Snow. Ta piosenka zawsze mnie uspokajala, zawsze. Poczulam jak moje powieki sie opuszczaja i odplynelam w blogi sen...
Znow snil mi sie Mick, calowal mnie.
Ktos zaczal potrzasac moim ramieniem.
KURWA MAĆ!
Otworzylam oczy. Moglam sie domyslic... tak, to byla Olivia...
__________________________________________________
Oto rozdzial drugi :-) akcja niedlugo sie rozpocznie takze spokojnie :) tutaj moj tt - @dominica_bieber
Tam mozecie pytac o wszystko.
Kocham was ;* jesli czytacie to napiszci byle jaki komentarz, to poprawia mi humor :)
Uff, nareszcie. - pomyślałam. Spakowalam swoje rzeczy i podeszlam do lawki B.
-Hej, Jess o czym tak zawzięcie myslalas przez cala lekcje?- zapytala zaciekawiona. Cala Becky, pomyslalam.
-O niczym...- mruknelam lekko zirytowana jej ciekawoscia. Zaloze sie, ze jej marzeniem bylo to by moc siedziec wszystkim w glowie.
-Jezu... sorry J. Przeciez jesli nie chcesz mi mowic nie musisz.-powiedziala zdziwiona patrzac mi w oczy.
-Ok B. Koniec tematu.-usmiechnelam sie, by poprawic jej humor. Jaka masz teraz lekcje? - zapytalam ciagnac ja za reke, by wyjsc z klasy.
-Wf, a ty? - spytala. Widzialam te swiecace promyki w jej oczach. Cala Becky, uwielbiala wf.... W przeciwienstwie do mnie.
-O nie.-mruknelam z irytacja w glosie. -angielski-powiedzialam.
Becky wybuchnela smiechem. Dobrze wiedziala, ze Routh bedzie mnie gnebic.
-Nienawidzę tej kobiety, nienawidze. Pewnie znow przesadzi mnie do pierwszej lawki za byle gowno, a ja bede musiala przygladac sie tej mordzie wygladajacej jak ziemniak, przy czym bede czekala, aby poczuc jej lepka sline na mojej twarzy. Blagam Becky, moje zycie jest do bani... mozesz mnie teraz zabic.-powiedzialam znudzona.
Becky uformowala ze swoich rak pistolet i zaczela udawac, ze we mnie strzela.
-Blagam Becky... tylko zartowalam - powiedziala rozbawiona.
Becky wydęla usta, po czym poszla do szatni.
-W koncu- szepnelam sama do siebie, lekko sie usmiechajac. Ta dziewczyna zawsze potrafi mnie rozbawic. Kocham ja za to.
Na angielskim oczywiscie nie obylo sie bez zbedych uwag i docinek...skierowamych oczywiscie do mnie. Po wszystkim zadzwonil dzwonek, moj wybawiciel. Wstalam z lawki jak oparzona slyszac dyszacy glos Routh:
-Brown! - krzyknela. Jeszcze nie skonczylam! - powiedxiala.
-A spierdalaj. - powiedzialam do siebie.
Cala reszta dnia minela mi spokojnie.
-
Wysiadlam z samochodu i weszlam do domu. Uslyszalam tylko klotnie dochodzaca z kuchni. Rozebralam sie w korytarzu i weszlam do kuchni:
-Cholera jasna! - mama krzyknela. - nie pojdziesz na zadna impreze Olivio Brown! - mama powiedziala swym surowym glosem.
-Ale mamo! -Olivia krzyknela.
-Nie!-mama powiedziala.
Wybuchnelam smiechem. Olivia zmrozila mnie wzrokiem. Usmiechnelam sie szyderczo.
-Ale... poczekaj Olivia. Mam pewien pomysl-mruknela mama drapiac sie po brodzie.
-O nie mamo... nie wymyslaj nic-powiedziala Olivia ze wzrokiem szzeniaczka.
Swoja drpga wygladala zalosnie.
-Olivia. Pojdziesz na ta impreze pod jednym warunkiem... Jessica pojdzie razem z toba.
-O nie mamo. Ja sie na to nie pisze. Nie ma takiej opcji - wykrzyknelam.
-Jess prosze cie, blagam cie. Chociaz jeden raz zrob cos dla mnie- Olivia zaczela mnie blagac.
-Nie Olivia, koniec dyskusji.-powiedzialam wkurzona wchodzac po schodach, dotarlam do pokoju i trzasnelam drzwiami.
Wyciagnelam swojego iPhona z torebki i wlozylam sluchawki. Puscilam piosenke Red Hot Chilli Peppers - Snow. Ta piosenka zawsze mnie uspokajala, zawsze. Poczulam jak moje powieki sie opuszczaja i odplynelam w blogi sen...
Znow snil mi sie Mick, calowal mnie.
Ktos zaczal potrzasac moim ramieniem.
KURWA MAĆ!
Otworzylam oczy. Moglam sie domyslic... tak, to byla Olivia...
__________________________________________________
Oto rozdzial drugi :-) akcja niedlugo sie rozpocznie takze spokojnie :) tutaj moj tt - @dominica_bieber
Tam mozecie pytac o wszystko.
Kocham was ;* jesli czytacie to napiszci byle jaki komentarz, to poprawia mi humor :)
Mam do was sprawę.
Jak narazie wizualnie blog na kolana nie powala, a chciałabym, aby poza treścią, ten blog jakoś wyglądał.
Dlatego błagam z całego serca. Gdyby znalazł się tu ktoś uzdolniony artystycznie, to mółgby wykonać tlo na tego bloga? Oczywiście z Jess i Justinem. Bardzo prosze. Oczywiście polecę go tutaj, na tt, gdzie tylko będzie chciał. Po resztę informacji zgłaszać się tu --> @dominica_bieber
lub pisać pod tym postem.
KOCHAM WAS! ♥
Jak narazie wizualnie blog na kolana nie powala, a chciałabym, aby poza treścią, ten blog jakoś wyglądał.
Dlatego błagam z całego serca. Gdyby znalazł się tu ktoś uzdolniony artystycznie, to mółgby wykonać tlo na tego bloga? Oczywiście z Jess i Justinem. Bardzo prosze. Oczywiście polecę go tutaj, na tt, gdzie tylko będzie chciał. Po resztę informacji zgłaszać się tu --> @dominica_bieber
lub pisać pod tym postem.
KOCHAM WAS! ♥
Rozdział 1
-Jess! Schodź na dół bo spóźnisz się do szkoły!- zawołała moja mama.
Nienawidziłam szkoły. Nienawidziłam do cholery.
-Już schodzę mamo.- krzyknęłam. Na samą myśl o tym, że znów będę musiała widzieć tą starą i pomarszczoną twarz baby od angielskiego robiło mi się nie dobrze. Była okropną suką. Jej celem było to, aby uprzykrzać moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej młodszej siostry - Olivi.
-Mamo... chciałabym iść w weekend na imprezę, co ty na to?- powiedziała piskliwym głosem Olivia.
-Nie wiem skarbie, pogadamy o tym później, teraz muszę lecieć do pracy, pa dziewczynki, kocham was-powiedziała mama prawie dławiąc się kawą, po czym posłała nam buziaka i trzasnęła drzwiami.
-Jessica, rusz się bo się spóźnimy!
-Jezu, idę przecież. Nie widzisz?-krzyknęłam na moją młodszą siostrę. To nie tak, że jej nie lubiłam..Chociaż... Tak, nie lubiłam jej. Nie lubiłam jej. To za mało powiedziane. Nienawidziłam jej. Przez nią moje życie zamieniło się w piekło. Zawsze byłą tą lepszą, tą ładniejszą, tą mądrzejszą. Ale nie w tym rzecz, to mogłabym jeszcze przeżyć. Najgorsze było to, co zrobiła mi rok temu. Odbiła mi chłopaka. MOJEGO chłopaka. Jeszcze nigdy nie kochałam tak mocno, nigdy. Był ideałem, po prostu ideałem - dla mnie ideałem, chociaż każda laska w naszej szkole śliniła się na jego widok. Gra w zespole, w rockowym zespole. Jest cholernie seksowny i ma cudowny głos. Z resztą o kim ja myślę, o kim ja myślę.- skarciłam się w myślach.
-Rusz tą dupę i wsiadaj do samochodu Olivia.-powiedziałam. Olivia tylko przewróciła oczami, jak zwykle. Była cholernie wkurzająca. W radiu leciała piosenka Macklemore-Can't hold us. Taaak, uwielbiałam ją, uśmiechnęłam się w myślach, przygłosiłam ją, po czym zaczęłam śpiewać piosenkę. W końcu dotarłyśmy do szkoły, w końcu... Co ja mówię.. Ale nie, wolałam być w szkole niż siedzieć z tą małą ździrą.
-Wypieprzaj na zajęcia-powiedziałam do mojej siostry. Spojrzała na mnie z jadem w oczach.
-Spadaj-mruknęła.
Zaczęłam chichotać. Tak bardzo uwielbiałam ją denerwować. Chyba zaczął poprawiać mi się humor, gdy kapnęło mi coś na głowę. Spojrzałam w górę. O kurwa! Deszcz. Nienawidziłam deszczu. Zaczęłam biec, aż wkońcu dotarłam do drzwi wejściowych szkoły. Od razu przywitała mnie moja przyjaciółka - Becky. Była tu jedyną osobą której mogłam zaufać, w sumie to uwielbiałam ją. Po moim rozstaniu z Mick'iem wypłakiwałam się właśnie w jej ramię, tylko na nią mogłam liczyć.
-Hej Becky!- powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
-Cześć Jess!- powiedziała lekko mnie ściskając.
Rozmawiałyśmy o bezsensownych rzeczach, aż dotarłyśmy do szafek. Wystukałam kod, po czym wzięłam książkę od biologii. Była to jedna z nielicznych lekcji, które miałyśmy razem z B. Tak, mówię na nią B, to taka nasza ksywka, ona jest B, ja jestem J. Żeby było krócej. Nawet lubiłam biologię, owszem było tam dużo materiału do nauczenia, ale ja miałam dobrą pamięć. W sumie i tak miałam w dupie moje oceny. Po odejściu Mick'a mój świat się zawalił, i nie obchodziło mnie już nic. Nawet coś tak ważnego jak szkoła.
Jak zwykle weszłyśmy do klasy spóźnione, norma.
-Dzień dobry panie Flores. - mruknęłyśmy razem.
-Proszę... kogo tu mamy. Brown i Caring jak zwykle spóźnione-uśmiechnął się złośliwie. Zdziwiłbym się gdybyście przyszły na czas-powiedział rozbawiony.
Tak.. Flores był złośliwy, ale był jedynym nauczycielem, którego mogłam znieść. Może dlatego, że miał poczucie humoru, niestety niewielu nauczycieli w tej szkole go miało.
Zajęłyśmy swoje miejsca. Flores podszedł do tablicy i zaczął coś na niej pisać. Szczerze i tak mnie to nie obchodziło. Nienawidziłam mojego życia. Ale nie zawsze taka byłam. Kiedyś byłam uśmiechnięta, dobrze się uczyłam. Przede wszystkim byłam dobra i życzliwa dla ludzi. Po tym co mnie spotkało straciłam wszystkie człowiecze uczucia. Stałam się zwykłą i zimną suką. Nie obchodził mnie los innych ludzi, no może poza B. Sama czułam się źle ze sobą, nie wiem jak można być kimś takim jak ja. Uwielbiałam ranić chłopaków, tak jak Mick zranił mnie. Uwielbiałam ich uwodzić, po czym po prostu wychodzić i zostawiać ich napalonymi. Nigdy nie dostaliby ode mnie tego, o czym marzyli - seksu. Dziewictwo to jedyna rzecz o którą dbałam. Pomimo tego, że byłam taka zimna nadal miałam nadzieję, że ten dzień będzie jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu. To głupie, infantylne. Przecież tacy faceci nie istnieją, chcą tylko jednego. Jednak nadal się łudziłam. To bez sensu. O czym ja w ogóle myślę. Już nikogo nie pokocham. Już nikomu nie zaufam, NIGDY.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak o to mamy 1 rozdział. :) Mam nadzieję, że się spodoba. Postaram się dodawać rozdziały regularnie.
Jeśli chcecie być o nich informowani, piszcie pod tym postem. Mój tt - dominica_bieber.
Tam możecie pytać o co chcecie, i nie bójcie się pytać o kolejny rozdział, to mnie nie denerwuje :)
KOCHAM WAS XOXO
Nienawidziłam szkoły. Nienawidziłam do cholery.
-Już schodzę mamo.- krzyknęłam. Na samą myśl o tym, że znów będę musiała widzieć tą starą i pomarszczoną twarz baby od angielskiego robiło mi się nie dobrze. Była okropną suką. Jej celem było to, aby uprzykrzać moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej młodszej siostry - Olivi.
-Mamo... chciałabym iść w weekend na imprezę, co ty na to?- powiedziała piskliwym głosem Olivia.
-Nie wiem skarbie, pogadamy o tym później, teraz muszę lecieć do pracy, pa dziewczynki, kocham was-powiedziała mama prawie dławiąc się kawą, po czym posłała nam buziaka i trzasnęła drzwiami.
-Jessica, rusz się bo się spóźnimy!
-Jezu, idę przecież. Nie widzisz?-krzyknęłam na moją młodszą siostrę. To nie tak, że jej nie lubiłam..Chociaż... Tak, nie lubiłam jej. Nie lubiłam jej. To za mało powiedziane. Nienawidziłam jej. Przez nią moje życie zamieniło się w piekło. Zawsze byłą tą lepszą, tą ładniejszą, tą mądrzejszą. Ale nie w tym rzecz, to mogłabym jeszcze przeżyć. Najgorsze było to, co zrobiła mi rok temu. Odbiła mi chłopaka. MOJEGO chłopaka. Jeszcze nigdy nie kochałam tak mocno, nigdy. Był ideałem, po prostu ideałem - dla mnie ideałem, chociaż każda laska w naszej szkole śliniła się na jego widok. Gra w zespole, w rockowym zespole. Jest cholernie seksowny i ma cudowny głos. Z resztą o kim ja myślę, o kim ja myślę.- skarciłam się w myślach.
-Rusz tą dupę i wsiadaj do samochodu Olivia.-powiedziałam. Olivia tylko przewróciła oczami, jak zwykle. Była cholernie wkurzająca. W radiu leciała piosenka Macklemore-Can't hold us. Taaak, uwielbiałam ją, uśmiechnęłam się w myślach, przygłosiłam ją, po czym zaczęłam śpiewać piosenkę. W końcu dotarłyśmy do szkoły, w końcu... Co ja mówię.. Ale nie, wolałam być w szkole niż siedzieć z tą małą ździrą.
-Wypieprzaj na zajęcia-powiedziałam do mojej siostry. Spojrzała na mnie z jadem w oczach.
-Spadaj-mruknęła.
Zaczęłam chichotać. Tak bardzo uwielbiałam ją denerwować. Chyba zaczął poprawiać mi się humor, gdy kapnęło mi coś na głowę. Spojrzałam w górę. O kurwa! Deszcz. Nienawidziłam deszczu. Zaczęłam biec, aż wkońcu dotarłam do drzwi wejściowych szkoły. Od razu przywitała mnie moja przyjaciółka - Becky. Była tu jedyną osobą której mogłam zaufać, w sumie to uwielbiałam ją. Po moim rozstaniu z Mick'iem wypłakiwałam się właśnie w jej ramię, tylko na nią mogłam liczyć.
-Hej Becky!- powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
-Cześć Jess!- powiedziała lekko mnie ściskając.
Rozmawiałyśmy o bezsensownych rzeczach, aż dotarłyśmy do szafek. Wystukałam kod, po czym wzięłam książkę od biologii. Była to jedna z nielicznych lekcji, które miałyśmy razem z B. Tak, mówię na nią B, to taka nasza ksywka, ona jest B, ja jestem J. Żeby było krócej. Nawet lubiłam biologię, owszem było tam dużo materiału do nauczenia, ale ja miałam dobrą pamięć. W sumie i tak miałam w dupie moje oceny. Po odejściu Mick'a mój świat się zawalił, i nie obchodziło mnie już nic. Nawet coś tak ważnego jak szkoła.
Jak zwykle weszłyśmy do klasy spóźnione, norma.
-Dzień dobry panie Flores. - mruknęłyśmy razem.
-Proszę... kogo tu mamy. Brown i Caring jak zwykle spóźnione-uśmiechnął się złośliwie. Zdziwiłbym się gdybyście przyszły na czas-powiedział rozbawiony.
Tak.. Flores był złośliwy, ale był jedynym nauczycielem, którego mogłam znieść. Może dlatego, że miał poczucie humoru, niestety niewielu nauczycieli w tej szkole go miało.
Zajęłyśmy swoje miejsca. Flores podszedł do tablicy i zaczął coś na niej pisać. Szczerze i tak mnie to nie obchodziło. Nienawidziłam mojego życia. Ale nie zawsze taka byłam. Kiedyś byłam uśmiechnięta, dobrze się uczyłam. Przede wszystkim byłam dobra i życzliwa dla ludzi. Po tym co mnie spotkało straciłam wszystkie człowiecze uczucia. Stałam się zwykłą i zimną suką. Nie obchodził mnie los innych ludzi, no może poza B. Sama czułam się źle ze sobą, nie wiem jak można być kimś takim jak ja. Uwielbiałam ranić chłopaków, tak jak Mick zranił mnie. Uwielbiałam ich uwodzić, po czym po prostu wychodzić i zostawiać ich napalonymi. Nigdy nie dostaliby ode mnie tego, o czym marzyli - seksu. Dziewictwo to jedyna rzecz o którą dbałam. Pomimo tego, że byłam taka zimna nadal miałam nadzieję, że ten dzień będzie jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu. To głupie, infantylne. Przecież tacy faceci nie istnieją, chcą tylko jednego. Jednak nadal się łudziłam. To bez sensu. O czym ja w ogóle myślę. Już nikogo nie pokocham. Już nikomu nie zaufam, NIGDY.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak o to mamy 1 rozdział. :) Mam nadzieję, że się spodoba. Postaram się dodawać rozdziały regularnie.
Jeśli chcecie być o nich informowani, piszcie pod tym postem. Mój tt - dominica_bieber.
Tam możecie pytać o co chcecie, i nie bójcie się pytać o kolejny rozdział, to mnie nie denerwuje :)
KOCHAM WAS XOXO
Subskrybuj:
Posty (Atom)