Nienawidziłam siebie. Mam siebie za nieudacznika. Gdybym była wystarczajaco dobra Mick nigdy by mnie nie zostawil. Co jest ze mna nie tak? No co? Wiem, mam opinie dziwki, ale sama sobie na nią zasluzylam. Bylam tak glupia. Dlaczego nigdy nie myslalam o konsekwencjach moich czynów? Chyba najwyzsza pora, by zaczac myslec o przyszlosci. Mam 18 lat, musze w koncu dorosnac. Przeciez nic nie dzieje sie bez powodu. Moze chcial tak Bóg? Moze po prostu nie bylismy sobie pisani? Czas posklejac stare rany. Zapominam o przeszlosci, zyje terazniejszoscia i przyszloscia. O F I C J A L N I E.
Weszlam pod prysznic, musialam zetrzec z siebie brud dzisiejzego dnia. Zaczelam szorowac moje cialo moim kakaowym plynem pod prysznic. Od kad pamietam uwielbialam zapachowe mydla i plyny pod prysznic, kochalam ich zapach. Na wlosy nalozylam szampon, splukalam sie i wyszlam. Zimno uderzylo we mnie z nieprawdopodobna sila, nienawidzilam, tego uczucia. Drżąc, wlozylam na siebie ubranie, po czym umylam zeby i wysuszylam wlosy. Bylam cholernie zmeczona, marzylam o tym zeby znalezc sie w moim cieply lozku. Rzucilam sie na nie, jakbym nie spala przez cala dobe. Zamknelam oczy i przenioslam sie do mojej ukochanej krainy snow.
-Kochanie jestes taka wspaniala.-powiedzial Justin opierajac sie na swojej dloni.
-Przestan. Nie zasluguje na ciebie.-moje policzki oblaly sie czerwienia, to zabawne, ale nigdy sie nie rumienilam, tylko w jego towarzystwie.
-Jak mozesz tak mowic? Jestes dla mnie najwazniejsza.-jego szczeka sie zacisnela.
-Justin, prosze Cie.
-Nie pros. Mowie Ci prawde, nigdy bedac przy dziewczynie nie czulem takiego uczucia. Sadze, ze sie w Tobie zakochalem.
Moja szczeka uderzyla w stol, myslalam, ze oczy wyskocza mi z orbit. Tylko nie to.
Kurwa mac! Obudzilam sie dyszac.
-Co to ma byc?!-krzyknelam do siebie.
Przeciez ja go nie znam. Co ten chlopak ze mna robi? Nie potafilam sobie tegp racjonalne wytlumaczyc. Przeciez to jakas nie zdrowa fascynacja. Nie jestem normalna. Z zamyslen wyrwal mnie dzwiek telefonu. Co jest do cholery? Spojrzalam na ekran i ujzalam nieznany numer. Kto to moze byc? Odebralam.
-Halo?-powiedzialam.
-Czesc Jessica, tu Justin.-powiedzial znajomy glos.
-Uhh, hej.-wymamrotalam.
-Sluchaj, mam dzis troche wolnego czasu, i chcialbym zapytac, czy moze wyskoczysz gdzies ze mna?-zapytal.
Wytrrzeszczylam oczy ze zdziwienia. CZY JA SNIE?
-Ehh, no jasne.-staralam sie to powiedziec bez emocji, ale w srodku krzyczalam jak jakas idiotka.
-Ok, to swietnie. Bede u Ciebie o 15.-moglam poznac, ze sie usmiecha.
-To do zobaczenia.-powiedzialam, usmiechajac sie szeroko.
Tak wiem, znalam go tylko 1 dzien. Ale bylo w nim cos pociagajacego, chcialam poznac go lepiej, bez wzgledu na konsekwencje. A tak pozatym, nikt od dlugiego czasu nie wywolywal u mnie szczerego usmiechu.
Justin's POV:
Nie moge uwierzyc ze sie zgodzila. Nie moge. Nie moge. Co prawda znalismy sie krotko, ale przyciagala mnie do siebie. To tak jakby miala jakas tajemnicza sile, dokladnie tak jak w tych glupich romantycznych filmach. Byla swietna. Byla piekna, i byla madra, czulem to.
Juz nie moge doczekac sie naszego spotkania, chce znow ja zobaczyc, poczuc jej wspanialy zapach. Ale chwila..... w co mam sie ubrac?! Musze przeciez wygladac dla niej goraco.
jhvjkchbckjvhb super rozdział *_____* czekam na następny : )
OdpowiedzUsuń