Polecane tłumaczenia i opowiadania:

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 2

Z zamyslen wyrwał mi dźwięk dzwonka.

Uff, nareszcie. - pomyślałam. Spakowalam swoje rzeczy i podeszlam do lawki B.


-Hej, Jess o czym tak zawzięcie myslalas przez cala lekcje?- zapytala zaciekawiona. Cala Becky, pomyslalam.
-O niczym...- mruknelam lekko zirytowana jej ciekawoscia. Zaloze sie, ze jej marzeniem bylo to by moc siedziec wszystkim w glowie.
-Jezu... sorry J. Przeciez jesli nie chcesz mi mowic nie musisz.-powiedziala zdziwiona patrzac mi w oczy.
-Ok B. Koniec tematu.-usmiechnelam sie, by poprawic jej humor. Jaka masz teraz lekcje? - zapytalam ciagnac ja za reke, by wyjsc z klasy.
-Wf, a ty? - spytala. Widzialam te swiecace promyki w jej oczach. Cala Becky, uwielbiala wf.... W przeciwienstwie do mnie.
-O nie.-mruknelam z irytacja w glosie. -angielski-powiedzialam.

Becky wybuchnela smiechem. Dobrze wiedziala, ze Routh bedzie mnie gnebic.

-Nienawidzę tej kobiety, nienawidze. Pewnie znow przesadzi mnie do pierwszej lawki za byle gowno, a ja bede musiala przygladac sie tej mordzie wygladajacej jak ziemniak, przy czym bede czekala, aby poczuc jej lepka sline na mojej twarzy. Blagam Becky, moje zycie jest do bani... mozesz mnie teraz zabic.-powiedzialam znudzona.

Becky uformowala ze swoich rak pistolet i zaczela udawac, ze we mnie strzela.



-Blagam Becky... tylko zartowalam - powiedziala rozbawiona.
Becky wydęla usta, po czym poszla do szatni.

-W koncu- szepnelam sama do siebie, lekko sie usmiechajac. Ta dziewczyna zawsze potrafi mnie rozbawic. Kocham ja za to.

Na angielskim oczywiscie nie obylo sie bez zbedych uwag i docinek...skierowamych oczywiscie do mnie. Po wszystkim zadzwonil dzwonek, moj wybawiciel. Wstalam z lawki jak oparzona slyszac dyszacy glos Routh:

-Brown! - krzyknela. Jeszcze nie skonczylam! - powiedxiala.

-A spierdalaj. - powiedzialam do siebie.

Cala reszta dnia minela mi spokojnie.


-



Wysiadlam z samochodu i weszlam do domu. Uslyszalam tylko klotnie dochodzaca z kuchni. Rozebralam sie w korytarzu i weszlam do kuchni:

-Cholera jasna! - mama krzyknela. - nie pojdziesz na zadna impreze Olivio Brown! - mama powiedziala swym surowym glosem.
-Ale mamo! -Olivia krzyknela.
-Nie!-mama powiedziala.

Wybuchnelam smiechem. Olivia zmrozila mnie wzrokiem. Usmiechnelam sie szyderczo.

-Ale... poczekaj Olivia. Mam pewien pomysl-mruknela mama drapiac sie po brodzie.
-O nie mamo... nie wymyslaj nic-powiedziala Olivia ze wzrokiem szzeniaczka.

Swoja drpga wygladala zalosnie.

-Olivia. Pojdziesz na ta impreze pod jednym warunkiem... Jessica pojdzie razem z toba.
-O nie mamo. Ja sie na to nie pisze. Nie ma takiej opcji - wykrzyknelam.
-Jess prosze cie, blagam cie. Chociaz jeden raz zrob cos dla mnie- Olivia zaczela mnie blagac.
-Nie Olivia, koniec dyskusji.-powiedzialam wkurzona wchodzac po schodach, dotarlam do pokoju i trzasnelam drzwiami.

Wyciagnelam swojego iPhona z torebki i wlozylam sluchawki. Puscilam piosenke Red Hot Chilli Peppers - Snow. Ta piosenka zawsze mnie uspokajala, zawsze. Poczulam jak moje powieki sie opuszczaja i odplynelam w blogi sen...

Znow snil mi sie Mick, calowal mnie.

Ktos zaczal potrzasac moim ramieniem.

KURWA MAĆ!

Otworzylam oczy. Moglam sie domyslic... tak, to byla Olivia...


__________________________________________________

Oto rozdzial drugi :-)  akcja niedlugo sie rozpocznie takze spokojnie :) tutaj moj tt - @dominica_bieber
Tam mozecie pytac o wszystko.
Kocham was ;* jesli czytacie to napiszci byle jaki komentarz, to poprawia mi humor :)

1 komentarz:

  1. dodoaaaj daleeej :D ciekawa jestem jak to rozwiniesz :D troche dluższe to rób ;)

    OdpowiedzUsuń