Polecane tłumaczenia i opowiadania:

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 7

Wszystko się we mnie gotowało. Musiałam coś zrobić, żeby rozładować swoją złość. Tak, pobiegam, to dobry pomysł. Szybko zarzuciłam na siebie dres, sportowe buty, wzięłam słuchawki, iPhona, i wyszłam trzaskając drzwiami. Truchtając dobiegłam do parku, zaczęłam się rozciągać, gdy w słuchawkach leciała piosenka Miley Cyrus i Will i.m. "Fall Down". Cicho śpiewając pobiegłam dalej. Biegnąc poczułam jakby moja kostka płonęła, upadłam i poczułam ogromny ból.


-Kurwa mać.-mruknęłam do siebie lekko masując nogę.
-Hej, wszystko ok?-podszedł do mnie chłopak, uśmiechając się nieśmiało.
-Tak, tak, wszystko ok, chyba źle stanęłam.-wydukałam próbując wstać.
-Uważaj!-krzyknął łapiąc mnie prosto w swoje ramiona.
-Umm..dziękuję Ci.-powiedziałam zażenowana swoją niezdarnością.
-Chodź, usiądź na trawie.-wymruczał chłopak lekko mnie podtrzymując.
-Ok.-skinęłam głową.
-Teraz pokaż mi twoją nogę.-rozkazał z uśmiechem.
-Ale to nic takiego...-odwzajemniłam uśmiech.
-Jack..-mrugnął zawadiacko.-a teraz pokaż tą kostkę.-złapał moją nogę lekko ją przyciągając.
-Tak, Jack.. Nazywam się Jessica. Dla znajomych Jess.-powiedziałam naśladując jego mruganie, choć nie za bardzo mi to wychodziło.
-Tak śmiesznie mrugnęłaś...-urwał Jack wybuchając słodkim śmiechem.
-Lepiej popatrz co z tą nogą.-burknęłam zażenowana własną głupotą.
-Tak szczerze, nie wygląda to za dobrze Jess. Twoja noga puchnie.-popatrzył mi w oczy.
-Cholera.-mruknęłam.
-Sądzę, że powinien obejrzeć to lekarz. Jesteś samochodem?-zapytał poważnie.
-Nie, przyszłam pobiegać.-odpowiedziałam.
-Więc, teraz zawiozę Cię do lekarza, co ty na to?-ruszył zabawnie brwiami.
-Słuchaj, nie chcę Ci robić kłopotu. Do domu mam na prawdę niedaleko, dam radę.-popatrzyłam mu w oczy ostrożnie wstając.
-To żaden kłopot, przysięgam. Odwiozę Cię do lekarza, a potem do domu.-objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę parkingu.
-Okej, jak chcesz.-uśmiechnęłam się.

Po chwili męczącej drogi moje oczy się rozszerzyły. Jack prowadził mnie do żółtego porshe! Nie byłam jakąś fanatyczką motoryzacji, ale taki samochód! Ahh! Bosko.

-To twoje auto?-mrugnęłam zdziwiona.
-Tak moje. Cudeńko, prawda?-zapytał rozbawiony.
-Cudeńko!? Proszę Cię! Ten samochód jest boski!-powiedziałam głaszcząc go po desce rozdzielczej.

Jack cicho się zaśmiał, po czym mruczał pod nosem piosenkę Lany del Rey. Zaimponował mi tym. Zdziwiłam się, że tak męski chłopak jak on, może słuchać takich piosenek.

-Słuchasz Lany del Rey?-wytrzeszczyłam oczy.
-Tak, jakiś problem?-zapytał patrząc na mnie.
-Nie, nie, absolutnie, ale ździwiło mnie to.-powiedziałam szczerze.
-Rozumiem, taki mięśniak jak ja, słuchający Lany. To musi wyglądać zabawnie.-powiedział cicho chichotając.
-Wybacz, ale to prawda.-zaczęłam śmiać się razem z nim.

Jechaliśmy przez 15 minut, nie odstępując rozmowie. Jack był zabawny.

-Jesteśmy.-powiedział zadowolony.
-Zauważyłam.-uśmiechnęłam się i zaczęłam otwierać drzwi od samochodu.
-A panienka gdzie? Gentelmani są od tego, aby otwierać drzwi pięknym kobietom.-zaflirtował.

Lekko się zarumieniłam, czując jak Jack wyciąga mnie z samochodu deliktanie ujmując moją dłoń. Po chwili weszliśmy do lekarza stając w kolejce. Lekarz przyjął mnie jako pierwszą, widząc jak moja twarz wykrzywia się w bólu. W drodze o tym zapomniałam, ale noga bolała mnie coraz mocniej.

-Zapraszam panienko.-powiedział do mnie.
-Tak, tak, już idę.-odpowiedziałam powoli krocząc.

Podał mi rękę, bym dłużej się nie męczyła, po czym posadził mnie na kozetce, delikatnie ściągając moją skarpetkę. Lekarze mnie przerażali, a szczególnie te zielone ściany, będące w każdym gabinecie. Podobno zielony uspokaja, na mnie działa wręcz odwrotnie.

-Na szczęście nie jest to nic poważnego. Sądzę, że kostka jest skręcona. Dam teraz pani usztywniacz, w którym *powiedział ze szczególnym naciskiem* MUSI pani nosić.-popatrzył na mnie surowym wzrokiem, od którego przewróciło mi się w żołądku.
-Oczywiście panie doktorze, oczywiście.-powiedziałam poważnie.
-Teraz przepisze pani lek przeciwbólowy, ponieważ może się zdarzyć, że noga będzie bolała.-mruknął.
-Tak kurwa.. a teraz swędzi.-powiedziałam do siebie.
-Mówiła coś pani?-zapytał wyłaniając nos zza swych okularów.
-Nie, nie...-opowiedziałam zażenowana.

Lekarz podał mi lek, i wypisał zwolnienie z WF-u.

-Dziękuję.-burknęłam uśmiechając się lekko.
-Nie ma za co.-odpowiedział.

Wyszłam z gabinetu łykając tabletkę, ból był nie do zniesienia.

-I jak tam, wszystko ok?-zapytał zmartwiony Jack.
-Tak tak, wszystko okej. Ale teraz chciałabym wrócić do domu, odwieziesz mnie?-zapytałam nieśmiało.
-Jasne, chodźmy.-posłał mi delikatny uśmiech.

Wsiedliśmy do samochodu, jednak ból tak mnie wyczerpał, że nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Nigdy nie byłam odporna na ból. W końcu dojechaliśmy do domu.

-Dziękuję za wszystko Jack, jestem Ci bardzo wdzięczna.-posłałam mu szeroki, wymuszony uśmiech.
-Nie ma za co.-powiedział wkładając mi do ręki małą karteczkę.

Odeszłam od samochodu, chcąc jak najszybciej wejść do domu. Weszłam do korytarza, szybko zdjęłam buty i poszlam do kuchni, dopiero teraz czułam jak mój brzuch domaga się czegoś do jedzenia. Wzięłam pączka, nalałam sobie mleka i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Postanowiłam odczytać kartkę, którą Jack dosłownie "wepchnął" mi do ręki.

"Uważaj na Biebera, to nie chłopak dla tak słodkiej i bezbronnej dziewczyny jak ty. 758245698 <-- to mój numer, jeśli będziesz czegoś potrzebowała - DZWOŃ. J. xx"

Poczułam, jak opadam na kanapę z ciężkim oddechem. Kartka wyślizgnęła mi się z rąk, to chyba sen.
------------

mamy 7 rozdział, teraz będzie trochę dramy, uważajcie. mój tt ---> dominica_bieber
ask.fm/iconqueredhell <--- tu możecie zadawać pytania. ILY xx

4 komentarze:

  1. Świetny rozdzial... trochę krótki , ale to nic :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ;) zaczytałam się!!! pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne ! Awksushka ... Lol kogo ten nr ? XD on prawdziwy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieee. Wymyslony, ale kto wie, moze do kogos nalezy :)

    OdpowiedzUsuń